ad

Pierwszą poważną sytuację mieliśmy już po trzech minutach, gdy Sebastian Dresler znalazł się w polu karnym, ale trafił w będącego w wyskoku Filipa Kmieciaka. Po kornerze niecelnie głową strzelał Szymon Przyk.

Konkretniejsi byli goście. W 4. minucie na lewej stronie piłkę otrzymał Łukasz Biskupski i zagrał wzdłuż bramki. Na dalszym słupku akcję zamykał Patryk Olszewski i skierował piłkę w dalszy róg. Było 0:1.

Iskra przeważała, a motorem napędowym jej akcji był Olszewski. Najpierw podawał, lecz nikt nie zamknął zagrania wzdłuż bramki. Potem szarżował w polu karnym, lecz o mgnienie oka szybszy był Igor Kocik.

W 24. minucie Iskra strzeliła drugą bramkę. Wystarczyło płaskie zagranie z rzutu rożnego pod nogi Michała Polita, który płaskim strzałem zmieścił piłkę przy słupku.

Chwilę później po wrzutce Olszewskiego niecelnie główkował Damian Kozłewski. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 29. minucie Oskar Nazarczyk w dość komiczny sposób usiłował ni to gonić piłkę, ni to uniknąć upadku. W końcu jednak się przewrócił.

Wykorzystał to Olszewski, który przejął piłkę i wyłożył ją Danielowi Morawskiemu w taki sposób, że rosły pomocnik nie mógł nie trafić do siatki. Nie minęło pół godziny gry, a Włókniarz przegrywał 0:3.

Ba, w 41. minucie mogło być 0:4, gdyby Kozłewski lepiej przycelował, uderzając głową. Na szczęście dla Włókniarza, na drodze piłki stanął słupek.

A co w pierwszej połowie robili gospodarze? W sumie… niewiele. Pod koniec pierwszej połowy mocno niecelnie strzelał Jakub Rozwandowicz.

Wreszcie w pierwszej minucie doliczonego czasu gry w pełnym biegu Kamil Kozanecki minął obrońcę i ostro dośrodkował z prawej strony. Na piłkę nabiegł Szymon Przyk i głową skierował do siatki.

Dynamika akcji – 10/10. Wykończenie – 10/10. Wynik do przerwy – 1:3.

Gospodarze nie mieli nic do stracenia. Zaatakowali. Wyglądało na to, że w pierwszą połowę goście włożyli niemal cały zapas sił, bo dali się zepchnąć do defensywy, momentami rozpaczliwej. Włókniarz mógł kapitalnie otworzyć drugą część meczu, gdyby Ołeh Korobka wykorzystał sytuację sam na sam z Kmieciakiem. Ale nie wykorzystał.

Gole dla „zielonych” jednak padły.

W 58. minucie z rzutu wolnego mocno strzelił Sebastian Mucha. Kmieciak nie utrzymał piłki w dłoniach, pod bramką zrobił się spory kocioł, w który włożył nogę Dresler i wepchnął piłkę do siatki.

Pięć minut później trafił do siatki joker, Aleksander Kozak, dobijając do pustej bramki strzał Korobki.

Ta sytuacja wyraźnie zdenerwowała szkoleniowca gości, Piotra Górnego. Siedem minut później Górny zdenerwował się jeszcze bardziej, gdy za drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę boisko opuścił Sowiński.

Rozpędzony Włókniarz grał z przewagą jednego zawodnika. Miał wszystkie atuty w ręku. W 73. minucie Korobka zmarnował kolejną stuprocentową okazję z bliska trafiając w Kmieciaka.

Ta sytuacja zemściła się na gospodarzach sześć minut później. Kozłewski wyciągnął wnioski z pierwszej połowy.

Gdy po raz kolejny zapomnieli o nim obrońcy, a mógł strzelić głową, doświadczony napastnik uczynił to już niezwykle precyzyjnie. Dośrodkowanie z kornera zamienił na zwycięskiego gola.

Choć pabianiczanie mieli na boisku jednego piłkarza więcej, tej różnicy widać nie było. Rywalowi zagrażał jedynie Kozak, ale czynił to nieskutecznie. Doświadczeni goście opanowali nerwy, wiedzieli, kiedy i jak przerywać akcje (nieoceniona rola Michała Kacprzyka), przetrzymać piłkę (Olszewski), wreszcie spróbować zaskakujących rozwiązań (próby lobów Olszewskiego i Mateusza Żabolickiego). Faktem jest, że trzy punkty pojechały do Dobronia. Czy to niespodzianka? Niekoniecznie. Wszak w ostatnich siedmiu meczach włókniarze wygrali tylko raz.

Włókniarz: Kocik – Kowalski (65. Jarych), Nazarczyk (46. Wojtyniak), Acela, Gorący – Przyk (62. Kozak), Madaj (62. Kosatka), Mucha, Rozwandowicz, Dresler – Kozanecki (46. Korobka).

Iskra: Kmieciak – Pawlak, Polit, Sowiński, Pilarz – Olszewski, Morawski (63. Żabolicki), Klimek, Kacprzyk, Biskupski – Kozłewski.