Przed wyjazdem do stolicy w 19. kolejce, „zieloni” prezentowali się naprawdę dobrze w ligowych pojedynkach, jednak kibice mieli obawy przed starciem na szczycie (Włókniarz był drugi – 27 pkt, Polonia pierwsza – 29 pkt). Powodem była kiepska skuteczność podopiecznych Czesława Fudaleja.

Dość powiedzieć, że w dwóch meczach poprzedzających wyprawę na stadion przy ulicy Konwiktorskiej, Włókniarz strzelił tylko jedną bramkę. W Suwałkach w starciu z Wigrami padł bezbramkowy remis, choć po bombie Mariana Sotyna w poprzeczkę echo długo niosło się po mazurskich jeziorach. W pojedynku przy ulicy Marchlewskiego z Mazurem Ełk, mimo wielu świetnych okazji, tylko Ryszard Robakiewicz zdołał skierować piłkę do bramki.

Pabianiczanie nie chcieli wychodzić na mecz z liderem prosto z autokaru, toteż pojechali do Warszawy już dzień wcześniej.

Działacze Polonii zarezerwowali ekipie z Pabianic miejsca w hotelu warszawskiej Skry. Jednak tam… nikt o tej rezerwacji nie wiedział. Gdy pabianiczanie poinformowali o tym fakcie działaczy „Czarnych Koszul”, ci gorączkowo zaczęli poszukiwać zakwaterowania dla piłkarzy z Pabianic.

Wreszcie na godzinę przed północą – kierownictwu naszej ekipy – udało się znaleźć wolne miejsca w hotelu Forum, dużo droższym niż hotel Skry. Szczęśliwie nasi futboliści nie musieli spać w autokarze, a działacze rozpoczęli krucjatę o pokrycie przez działaczy Polonii znacznej różnicy finansowej między hotelem Skry, a hotelem Forum. Czy było to zwykłe niedopatrzenie, czy nieczyste zakulisowe zagrywki stołecznych działaczy - ciężko stwierdzić po latach.

W niedzielne popołudnie na stadion przy Konwiktorskiej przybyło trzy tysiące kibiców oraz śmietanka działaczy PZPN, z ówczesnym wiceprezesem Henrykiem Cielakiem na czele. Mecz oglądał także zastępca redaktora naczelnego „Piłki Nożnej” Jerzy Lechowski, który po spotkaniu od razu podbiegł z gratulacjami do naszego szkoleniowca, Czesława Fudaleja.

Bo trzeba przyznać, że „mecz wiosny” pabianiczanie rozegrali naprawdę popisowo.

Najpierw bramkarz Krzysztof Stefańczyk zadecydował, że pabianiczanie będą grali pod wiatr, ale słońce będzie oślepiać jego vis a vis w bramce „Czarnych Koszul” – Krzysztofa Sytę. I być może miało to wpływ na sytuację z 23. minuty, gdy do siatki trafił Jerzy Rutkowski.

Włókniarz znacznie przewyższał polonistów pod względem umiejętności i kultury gry. Tylko czujność warszawskiego bramkarza sprawiła, że do przerwy wyniku nie podwyższyli Rutkowski i Piotr Nowak.

Po zmianie stron pabianiczanie nadal grali swoje. Dużo kłopotów warszawskim defensorom sprawiali ruchliwi Nowak i Robakiewicz. Poloniści bali się naszych napastników tak bardzo, że nawet w niegroźnych sytuacjach wybijali piłkę na słynną kamienną trybunę. W końcówce pewnie grała pabianicka defensywa kierowana przez Zdzisława Ciesielskiego i Janusza Komorowskiego.

Dzięki wygranej w Warszawie Włókniarz zrównał się punktami z Polonią. Oba zespoły miały po cztery punkty przewagi nad goniącymi je warszawskim Ursusem i białostocką Jagiellonią.

19. kolejka III ligi – sezon 1981/82

Polonia Warszawa – Włókniarz Pabianice 0:1 (0:1)

Gol: Rutkowski 23.

Włókniarz: Krzysztof Stefańczyk – Andrzej Kukieła, Janusz Komorowski, Zdzisław Ciesielski, Paweł Szałecki – Mirosław Jurczak, Marian Sotyn, Jerzy Rutkowski, Piotr Janisz – Ryszard Robakiewicz, Piotr Nowak.