ad

- Schudłam 14 kilogramów, rozwodziłam się i pomyślałam, że skoro rozpoczynam nowe życie, to zrobię sobie piersi – mówi Ewa, elegancka urzędniczka. - Miałam 35 lat. Czy żałuję? Ależ skąd. Po dwóch latach mogę powiedzieć, że to była super terapia. Lepsza niż wizyty u psychologa.

Implanty kosztowały wtedy 4.500 zł. Drugie tyle musiała dać za operację.

- Dowiadywałam się, że mam wszczepione te dobre. Bo za te niebezpieczne implanty panie płaciły 1.600 zł – wyjaśnia. - Skutki uboczne? Bardzo mnie bolały przez tydzień po operacji. Wymagałam opieki.

Według Centrum Badania Opinii Społecznej aż 22 proc. Polaków nie akceptuje swojego wyglądu. Co trzecia kobieta nie lubi siebie.

Aż 43 proc. Polaków chciałoby choć trochę poprawić swój wygląd. Pewnie dlatego coraz więcej pań decyduje się na powiększenie piersi. Sporo osób robi plastykę odstających małżowin usznych (od 2.500 zł). Kobiety im starsze, tym częściej decydują się na korekcję powiek (około 3.000 zł). Zmiana kształtu i wielkości nosa może kosztować nawet 9.000 zł. Przegrodę nosową poprawi chirurg za 3.500 zł.

- Zdecydowałam się na operację nosa, bo wyglądał jak kartofelek. Okazało się, że mam za dużo chrząstek. I tylko one zostały wycięte – mówi Anna, która zabieg przeszła 4 lata temu. - Ale mam skutki uboczne. Czasami skrapla mi się w nosie i cieknie, a ja tego nie czuję. Jak wciągam powietrze, czuję jakbym miała katar. To zrosty. Ale to drobiazgi, bo jestem zadowolona z mojego nowego nosa.

Powiększenie piersi kosztuje około 7.000 zł. To cena operacji. Kolejne kilka tysięcy trzeba dać za silikonowe wkładki. Tyle samo zapłacimy za zmniejszenie piersi. W gabinecie chirurga można powiększyć usta. Kosztuje to 800 zł.

Do gabinetów lekarskich i kosmetycznych pukają coraz młodsze kobiety.

- To dobra decyzja, bo im szybciej zaczną spłycać zmarszczki, tym ich mniej będą miały, gdy będą starsze – wyjaśnia dermatolog z ponad 20-letnim doświadczeniem, Hanna Smagalska z Centrum Kosmetologii i Dermatologii przy ul. Piłsudskiego. - Im głębsze zmarszczki, tym trudniej je zlikwidować.

Klientkami gabinetów najczęściej są panie w wieku od 35 do 55 lat. Rzadziej zdarzają się młodsze i starsze.

- Toksynę botulinową stosuje się na kurze łapki i na zmarszczki na czole – wyjaśnia doktor Smagalska. - Wstrzykuje się ją domięśniowo. Cena zależy zawsze od ilości użytych jednostek preparatu. Im głębsze zmarszczki lub większe czoło, wtedy cena rośnie.

Za usunięcie zmarszczek przy oku – tak zwane kurze łapki - trzeba dać od 400 zł wzwyż. Likwidacja zmarszczek na czole kosztuje od 400 do 800 zł.

Zmarszczki likwiduje się też wypełniaczem na bazie kwasu hialuronowego. Za „zrobienie” czoła trzeba dać około 600 zł. W ten sposób spłyca się bruzdy nosowo-wargowe i poprawia kontur ust. Kosztuje to 600 zł.

Modelowane kształtu twarzy kosztuje 800 zł lub więcej.

- Są klientki, które dokładnie wiedzą, czego chcą i jakim preparatem ma być wykonany zabieg – mówi pani doktor. - Druga grupa to pacjentki, które oczekują porady. Razem wybieramy co, jak i w którym miejscu robimy. I za ile.

Kto decyduje się na wypełnianie zmarszczek? Zazwyczaj są to kobiety z wyższym wykształceniem, które realizują się zawodowo. Sporą grupę stanowią też panie prowadzące własny biznes.

- Można odmłodzić twarz i szyję mezoterapią igłową. Polega to na tym, że cieniutką igiełką pod skórę wprowadza się witaminy, aminokwasy i kwas hialuronowy – tłumaczy Smagalska. - To odmładza, wygładza skórę i bardzo dobrze nawilża.

Taki zabieg robi się na twarz lub na szyję. Kosztuje od 200 do 600 zł (cena zależy od użytego preparatu). W ten sam sposób można odmłodzić dłonie za 200 zł.

Kolejnym sposobem na młodą skórę są peelingi chemiczne i medyczne. Dają efekt odmłodzenia skóry. Jeden zabieg kosztuje 100-120 zł. Żeby było widać, musimy wziąć od 6 do 8 zabiegów.

- Która metoda jest najlepsza na młody wygląd? Uważam, że najlepsze efekty dają zabiegi łączone – dodaje dermatolog.

Wiele pań decyduje się ostatnio na fotoodmładzanie.

- Światło IPL jest absorbowane przez hemoglobinę (rozszerzone naczynia, rumień) lub melaninę (przebarwienia) – tłumaczy Ewa Florczyk z gabinetu Nomasvello przy ul. 20 Stycznia. - Zabieg pobudza komórki, więc skóra rozpoczyna naturalny proces leczenia. Zabiegi skracają i przebudowują włókna kolagenowe. Skóra staje się jędrniejsza, bardziej elastyczna, zmniejszają się rozszerzone pory i wygładzają drobne zmarszczki.

Zabieg fotoodmładzania kosztuje tutaj 99 zł. Żeby był efekt, trzeba wziąć od 4 do 6 zabiegów.

- Zabieg trwa od 20 do 30 minut. Wcześniej robimy test, żeby sprawdzić, czy osoba nie jest uczulona – wyjaśnia pani Ewa.

Doktor Cezary Peszyński-Drews jest dyrektorem NZOZ Centrum Diagnostyki i Terapii Laserowej Politechniki Łódzkiej w Łodzi.

- Fotoodmładzanie jest bezpieczne, bo to metoda bezinwazyjna i bezkrwawa – tłumaczy doktor. - Może efekty nie są aż tak spektakularne jak po faceliftingu, ale nie są aż tak radykalne.

Facelifting u chirurga kosztuje 5.500 zł. Za fotoodmładzanie laserem w CDiTL trzeba dać 750 zł (seria zabiegów). Cała twarz odmłodzona to wydatek 2.000 zł, a na dekolt trzeba dać drugie tyle.

Laserem likwidują tutaj też cellulit i rozstępy na biodrach, udach. Jeden zabieg kosztuje 100 zł. Trzeba zrobić przynajmniej sześć, co 2-3 dni.

Według badań opinii społecznej co 10 z nas chciałby zmienić figurę i proporcje ciała. Aż 7 proc. marzy, by być wyższym. Panom zależy też na tym, żeby poprawić muskulaturę i wyglądać jak modele. Kobiety w badaniach częściej wspominają o liftingu i botoksie.

- Na zabiegi odmładzające kobiety zazwyczaj decydują się w przedziale wiekowym od 40 do 50 lat – zauważa doktor Peszyński-Drews.

Terapeuci są "na nie”

Mateusz Grzesiak – terapeuta, coach NLP (w książce Alpha...):

- Najnowsze badania psychologów nad botoksem (na przykład Davida Havasa, opublikowanych w Psychological Journal) wykazują, że nieużywanie twarzy, odpowiedzialnej za ekspresję emocji, do komunikowania uczuć zmniejsza ich odczuwanie. Innymi słowy, ten kto podejmuje wysiłek blokowania emocji ciałem, ten naraża się na odcięcie od rozumienia innych i ograniczanie swoich możliwości komunikacyjnych.

 

Wojciech Eichelberger, psychoterapeuta (w wywiadzie dla Zwierciadła):

- Wiecznie młoda babcia i jej naturalnie młoda wnuczka – obie na tym tracą. Babcia traci możliwość bycia starą, mądrą, bogatą w życiowe doświadczenie kobietą. Doświadczającą przemijającego życia jako źródła miłości, radości i zachwytu. Wnuczka traci szansę na relację ze świadomą popełnionych przez siebie błędów i tego, co jest w życiu najważniejsze, matką swojej matki. Rzecz nie w powierzchowności, lecz w tym, że „wyliftowana” babcia poświęca większość czasu zabieganiu o wygląd i atrakcyjność, zamiast odkrywać swoją przyrodzoną mądrość.