ad

Pan Henryk został koordynatorem do spraw szkolenia w klubie. Jego miejsce zajął szkoleniowiec z Kazachstanu, Konstantin Miłowidow. 21 lipca 1992 roku pabianiczanki wznowiły przygotowania do nowego sezonu. Na pierwszym treningu pojawiły się dwie zawodniczki z Kajratu Ałma-Aty: Wiktoria Sobolewa (185 cm) i Larysa Ilwowska (188 cm). Dziesięć dni później dołączyła do nich 27-letnia skrzydłowa Walentyna Bałdujewa (186 cm). O „Walę” wygraliśmy walkę z rosnącą w siłę poznańską Olimpią.

Było pewne, że w naszej ekipie zabraknie doświadczonej Małgorzaty Urbankowskiej. Koszykarka przeniosła się do ŁKS, choć jej przejście między zainteresowanymi klubami dopinano aż w pięciu etapach. Pieniądze za transfer pozwoliły zasilić wątłą kasę pabianickiego klubu.

Diamenty dla nas

Pierwszy raz w sparingu koszykarki zza Buga zaprezentowały się w sparingu z VSS Koszyce. Przegraliśmy 79:85. Bałdujewa rzuciła 15 punktów, Ilwowska 8, Sobolewa 7. Potem włókniarki pojechały do Holandii na Turniej Czarnych Diamentów. Tam w pięciu meczach nie zaznały goryczy porażki, pokonując Festo Voorburg (83:59), Twente Start (106:35), Amigę Den Helder (94:50) oraz po zaciętych bojach: mistrza Turcji BC Galatasaray (76:74) i wicemistrza Francji Orchies Valenciennes (81:79). Oprócz drużynowego zwycięstwa pabianiczanki zgarnęły nagrody indywidualne: Sobolewa – najwięcej rzutów za trzy, Beata Binkowska – najlepsza asystentka, Renata Szczygieł – najlepsza zawodniczka w turnieju juniorek.

Później przyszedł turniej o puchar prezesa ŁKS. Tam nasze zawodniczki pokonały MTV Monachium i Stilon Gorzów, ale uległy Olimpii Poznań i ŁKS. Tydzień później nasze w turnieju „Zawsze z mistrzem” także uplasowały się za plecami ŁKS i Olimpii.

Tuż przed startem ligi ekipa Miłowidowa zagrała w I Memoriale im. Małgorzaty Gliszczyńskiej. We własnej hali nasze wygrały ze Spójnią Gdańsk (107:92) i rozniosły ŁKS (88:56). Lepszy od pabianiczanek (90:85) okazał się tylko mołdawski Amakon Kiszyniów – były wicemistrz ZSRR. Na pocieszenie tytuł królowej strzelczyń przypadł zdobywczyni 74 punktów, Elżbiecie Nowak.

Perfekcyjna Wiktoria

Próbą generalną przed startem w II rundzie Pucharu Europy miała być wyprawa do stolicy na mecz z Polonią. Nasze gładko wygrały na inaugurację ligi 91:61.

1 października 1992 roku do Pabianic przyjechał mistrz Niemiec, Lotus Monachium. Monachijki przerwały na chwilę dominację ekip z Duesseldorfu i Wuppertalu, sensacyjnie zdobywając mistrzowską paterę. Gwiazdą numer jeden w niemieckiej ekipie była Węgierka Zsuzsa Boksay, olimpijka z Moskwy (1980). Sekundowała jej startująca wówczas do wielkiej kariery Australijka, Michelle Timms. Ona jednak nad Dobrzynkę nie dotarła.

Zwycięstwo podopiecznych Miłowidowa nie było ani przez chwilę zagrożone. Boksay robiła, co mogła, kończąc mecz z dorobkiem 30 punktów. Nasze grały jak w transie, konsekwentnie budując przewagę. Niemki nie potrafiły zatrzymać pod koszem Nowak, celnie rzucającej ze skrzydła Bałdujewej oraz perfekcyjnych kontr w wykonaniu duetu Binkowska – Marzena Jarzyna. Piłki mądrze rozdzielała Sobolewa, zaś ze swojej klepki trafiała niezawodna Jadwiga Sidoruk.

Ostatecznie Włókniarz wygrał różnicą 39 punktów – 104:65 (45:37).

Włókniarz: Nowak 27, Bałdujewa 18, Sobolewa 18, Jarzyna 13, Binkowska 11, Sidoruk 9, Laskowska 6, Szczygieł 2.

Rewanż w Monachium także padł łupem pabianiczanek. Z tym, że gra była bardziej wyrównana. Ba, na pięć minut przed końcem to Niemki prowadziły 71:69.

Ale końcówka należała do Włókniarza, który wygrał 87:79 (43:43).

Włókniarz: Sobolewa 21, Nowak 20, Bałdujewa 16, Binkowska 16, Sidoruk 7, Jarzyna 5, Szczygieł 2, Laskowska 2.

Do Wali(ć) im!

Kolejnym rywalem naszych koszykarek był mistrz Czechosłowacji, SCP Rużomberok. Przed tym starciem nasze poprawiły sobie humory, gromiąc w lidze ŁKS 101:79 i wygodnie rozsiadając się na fotelu lidera ekstraklasy.

Młody (średnia wieku: 20 lat!) zespół ze Słowacji dominował w lidze, wygrywając dziewięć z dziesięciu spotkań. Słowaczki do boju prowadziły dwie zawodniczki z Kowna: Ingrida Jonkute i Dalia Kurtinaitiene. W pierwszym meczu – 29 października 1992 roku – w Pabianicach trener Miłowidow zaskoczył wszystkich, sadzając na ławce rezerwowych Sobolewą. Przyjezdne, napędzane przez litewski duet w 10. minucie prowadziły różnicą pięciu punktów (23:18). 120 sekund później po osobistych Nowak był remis 26:26. I wtedy na parkiecie zameldowała się Sobolewa. Wiktoria znakomicie podkręciła tempo gry, przy którym rywalki nie dawały rady. Nasze wygrywały już 47:33. Jednak za sprawą Jonkute i Kurtinaitiene do przerwy nasza przewaga zmalała do pięciu punktów (53:48).

W drugiej połowie fantastycznie spisywała się druga zawodniczka zza Buga, Bałdujewa, która raz po raz dziurawiła kosz Słowaczek. Nie dość, że trafiała ze skrzydła, to jeszcze, gdy zastąpiła Nowak („spadła” za pięć fauli) na pozycji środkowej, kapitalnie radziła sobie pod obiema tablicami. Na 180 sekund przed końcem mieliśmy aż 25 punktów przewagi (104:79). To był nokaut. Niestety, pozwoliliśmy rywalkom na odrobienie sześciu punktów (Jonkute i Kurtinaitiene rzuciły łącznie 62 punkty!), ale 19 punktów zaliczki przed rewanżem wydawało się kapitałem trudnym do roztrwonienia.

Włókniarz wygrał 111:92 (53:48).

Włókniarz: Bałdujewa 30, Jarzyna 19, Sobolewa 16, Szczygieł 16, Nowak 12, Binkowska 8, Laskowska 6, Błoch 4.

Koszmar na Słowacji

Zaledwie tydzień później na Słowacji doszło do… katastrofy. Trener Miłowidow eksperymentował ze składem, chwilami grając czwórką rozgrywających (Sidoruk, Jarzyna, Binkowska, Sobolewa) i jedną skrzydłową (Bałdujewa). Aż prosiło się o wpuszczenie na boisko wysokich: Marzeny Laskowskiej i Małgorzaty Błoch. Nic z tego.

W drużynie gospodyń, oprócz Litwinek, znakomitą partię rozegrały: 17-letnia wówczas Barbora Garbova i Iveta Bielikova. Dotrzymywaliśmy kroku rywalowi tylko na początku. Do przerwy przegrywaliśmy 32:44, zaś Słowaczki wygrały mecz 79:60, co oznaczało dogrywkę. Wszyscy liczyli na to, że w doliczonym czasie gry pabianiczanki się przebudzą. Nic z tego. Jak nie trafialiśmy do kosza w trakcie meczu, tak nie trafialiśmy i w dogrywce.

Rużomberok wygrał 11:5 i całe spotkanie 90:65, co oznaczało, że Słowaczki awansowały do Final Four.

Włókniarz: Sobolewa 22, Jarzyna 14, Bałdujewa 12, Nowak 11, Szczygieł 4, Binkowska 2, Sidoruk.

Co było dalej?

Rużomberok w rozgrywanym w hiszpańskiej Llirii, Final Four przegrał oba mecze – 72:85 z Como i 52:72 z francuskim Challes. Na koniec roku Miłowidow zostawił Włókniarza na drugim miejscu w tabeli, dość boleśnie przegrywając ze Ślęzą we Wrocławiu i derby z ŁKS. Wyjechał do domu na Sylwestra i… nie wrócił. Jego miejsce zajął z powrotem Henryk Langierowicz, który doprowadził nasze koszykarki do finału mistrzostw Polski. Niestety, musieliśmy uznać wyższość poznańskiej Olimpii.