Bardzo chciały być najlepsze w Polsce. 19 marca 1973 r. mieszkańcy Pabianic dowiedzieli się z gazet, że koszykarki Włókniarza pod wodzą trenera Henryka Langierowicza wywalczyły awans do ekstraklasy.

– Trener wkładał w swoją pracę duszę i potrafił nas tym zarazić –  wychowanki wspominają legendarnego szkoleniowca, który zmarł w zeszłą niedzielę.

Elżbieta Kluch była w tamtej drużynie snajperką. W sezonie 72/73 zdobyła 177 punktów (lepsza była tylko Mirosława Bal).
– Świetnie się zapowiadała, miała najlepszy wyskok, celnie rzucała - wspominają dawne klubowe koleżanki.
Dla koszykówki odkrył ją nauczyciel Jerzy Sroka w Szkole Podstawowej nr 13. Talent rozwinęła w MKS-ie u trenera Henryka Langierowicza – szkoleniowca wybitnego. Langierowicz miał nieprawdopodobnego nosa – utalentowane dziewczyny brał do swej drużyny prosto z lekcji WF-u w podstawówce. W 1972 r. Kluchówna dostała powołanie do kadry Polski juniorek. Grała w pierwszej piątce.
W ekstraklasie zagrała tylko trzy razy. Pięknie rozpoczętą karierę przerwała ciężka kontuzja kolana.
– Nieszczęście przydarzyło się na treningu – wspominała Elżbieta Kluch. – Mogłam tego uniknąć, bo koleżanki próbowały wyciągnąć mnie na zabawę. Ale trener nauczył mnie pracowitości i sumienności. Dlatego poszłam na trening, choć był dobrowolny.
Ela bardzo chciała wrócić na parkiet. Trenowała, choć ból nie ustępował. Podczas pierwszego meczu upadła. Z boiska znieśli ją na noszach. O karierze sportowej musiała zapomnieć.
W 1975 r. rozpoczęła studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Łódzkiego. Pracę dostała w dziale kadr Fabryki Żarówek Polam. W 1984 r. zrobiła aplikację sędziowską. Jest sędzią.
Przygodę ze sportem wspominała z rozrzewnieniem.
– Byłyśmy zgraną paczką także poza boiskiem – mówiła. – Z niektórymi dziewczynami przyjaźnię się do dziś. Gdy się spotykamy, bywa bardzo głośno…

UCIEKINIERKA
Danuta Ograbek z Włókniarzem wywalczyła najpierw III ligę, potem II ligę, wreszcie ekstraklasę. W 1974 r. wyjechała do Białegostoku grać w tamtejszym AZS-ie. Nasze dziewczyny, bo pojechały też Bogdańska i Rudnicka, bardzo pomogły wprowadzić AZS-owi do II ligi. Danka długo nie zagrzała tam miejsca. Rok później pojawiła się w Widzewie Łódź.
– Chciałam być bliżej domu, ale działacze z Białegostoku nie chcieli o tym słyszeć – wspominała. - Spakowałam więc manatki i uciekłam.
Miała pecha. Podczas meczu Widzewa z Włókniarzem Pabianice piłka trafiła Dankę w kciuk. Tak silne, że złamała palec i nadgarstek, uszkodziła staw łokciowy. Danka nie mogła grać.
Do rodzinnego miasta wróciła w 1976 r. Z wykształcenia magister wychowania fizycznego, zaczęła uczyć WF-u w ”piętnastce”. We Włókniarzu opiekowała się zespołem żaczków. Trzy lata później została asystentką trenera Langierowicza.
– Jest moim mistrzem - mówiła Ograbek. - Praca z panem Langierowiczem była dla mnie ukoronowaniem sportowej drogi.
Dziewięć lat wspólnie prowadzili zespół, który w I lidze zajmował czołowe miejsca. Po odejściu Langierowicza do ŁKS-u (1993 r.) Ograbek trenowała młodzież. Z dziewczętami z rocznika 1976 na Mistrzostwach Świata w Grecji zdobyła złoty medal.

ŻYCIE POD KOSZEM
Z koszykówką nie rozstała się Jolanta Bieniek-Nowacka – ze „złotej piątki” Langierowicza. W 1975 r. na mistrzostwach Europy juniorek w Vigo (Hiszpania) reprezentacja Polski zdobyła drugie miejsce. Jola triumfalnie przywiozła do Pabianic srebrny medal.
We Włókniarzu grała do 1984 r. Ma brązowy medal mistrzostw Polski.
Potem ukończyła Zawodowe Studia Trenerskie. Jest magistrem wychowania fizycznego, trenerem II klasy. W 1995 r. juniorki Włókniarza pod jej wodzą zdobyły mistrzostwo Polski.

KRĘGOSŁUP NIE WYTRZYMAŁ
W 1970 r. młodziutka Beata Malinowska, mierząca już ponad 180 cm, trafiła do MKS-u pod skrzydła trenera Langierowicza. W jego „złotej piątce” juniorek grała na pozycji środkowej.
– Wiele wtedy osiągnęłyśmy. Trener Langierowicz trzymał nas żelazną ręką. Sama nie wiem, jak mogłyśmy aż tak się podporządkować - wspominała. – Zadziałała chyba jego osobowość. Langierowicz wkładał w swoją pracę duszę i potrafił nas tym zarazić.
Ciężko pracowała na chleb. Pół etatu miała na konfekcji w zakładach PZPB. Dwa treningi dziennie wypełniały resztę jej dnia. Zagrała w reprezentacji Polski, a w barwach naszego Włókniarza wywalczyła  brązowy medal mistrzostw Polski.
Sportową karierę zakończyła w 1985 r. - miała kłopoty z kręgosłupem. Rok była na zwolnieniu rehabilitacyjnym. Później pracowała w zakładzie modniarskim. Ale bóle kręgosłupa nasilały się. Od lat jest na rencie inwalidzkiej.

GDZIE DZIEWCZYNY Z TAMTYCH LAT
Pierwsze z czterech mistrzostwo Polski koszykarki Włókniarza zdobyły w 1989 r. – pod wodzą Henryka Langierowicza. Grały wówczas: Małgorzata Gliszczyńska, Małgorzata Urbankowska, Wiesława Piotrkiewicz, Marzena Seroka, Jadwiga Sidoruk, Mariola Szymańska, Małgorzata Błoch, Beata Wróbel, Monika Kamińska, Dorota Przybyła, Beata Ulcyfer. Przez kolejne trzy sezony Włókniarz zdobywał mistrzostwa Polski. Ostatnie - w 1992 r. w hali krakowskiej Wisły.
Oprócz Urbankowskiej, Sidoruk, Wróbel, Błoch i Kamińskiej, złote medale wywalczyły wtedy: Elżbieta Nowak, Marzena Jarzyna, Marzena Laskowska, Renata Szczygieł, Milena i Magdalena Włodarskie, Krystyna Górak i Edyta Paruszewska.
Z tego zespołu najdłużej gra Renata Piestrzyńska-Szczygieł. We Francji przez 12 lat grała Wiesława Piotrkiewicz - w Orly, France de Paris i Calaise. Tam zakończyła karierę, sprowadziła rodzinę. Szkoli młodzież. Jej córka jest koszykarką kadry Francji.
Małgorzata Storożyńska-Urbankowska po wyjeździe z Pabianic przez pół roku grała we francuskim Dijon. Ale kontuzja nogi zmusiła ją do zakończenia kariery.
W Zakładach Farmaceutycznych Polfa zajęcie znalazły byłe koszykarki: Małgorzata Błoch-Knop i Beata Jabłońska-Ulcyfer.
Marzena Seroka mieszka w Niemczech. Grała w bundesligowym VFL Bochum. Pracowała w zakładach samochodowych Opla.
Małgorzata Kozera-Gliszczyńska zginęła tragicznie w 1992 r. w wypadku samochodowym pod Złotoryją. Miała 31 lat. Dwa lata wcześniej z Włókniarza przeszła do Istres – zespołu pierwszej ligi francuskiej. 10 lipca 1992 r. wracała z Pabianic do Francji - z urlopu. Samochód, który prowadził mąż, roztrzaskał się na drzewie.
Mariola Szymańska grała tylko u nas. Potem była trenerką młodzieży w PTK. Jej córki: Joanna i Katarzyna, poszły w ślady mamy.
Elżbieta Nowak-Trześniewska z Pabianic poszła do ŁKS-u, później do Krakowa i Polkowic. Tam zdobywała tytuły mistrzyni Polski. Potem próbowała sił jako dziennikarka sportowa w łódzkiej TVP. Ma syna Filipa i córkę Jagodę. Jest trenerką.
Magdalena Włodarska też grała w Polkowicach i Łodzi. Teraz mieszka w Anglii. Ma syna i córkę. Jej siostra - Milena Owczarek, przez wiele lat grała w ŁKS-ie.