ad

Okazuje się, że system wizyjny zamontowany w różnych częściach naszego miasta nie tylko sprawdza się jako "anioł stróż" czuwający nad naszym bezpieczeństwem. Decyzja prezydenta Grzegorza Mackiewicza odnośnie zainwestowania w montaż monitoringu miejskiego była "strzałem w dziesiątkę". Pabianiczanie coraz częściej przekonują się o tym. 

Na terenie miasta mamy już 104 kamery, z których obraz jest przekazywany do siedziby Straży Miejskiej przy ul. Narutowicza 33. Tam operatorzy nie spuszczają wzroku z monitorów przez całą dobę i bacznie obserwują np. łamiących przepisy mieszkańców. Z zapisów kamer - niemalże codziennie - korzystają też funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach prowadzący czynności związane z kolizjami drogowymi, potrąceniami pieszych lub sprawami kryminalnymi. To nie koniec listy zalet monitoringu. Sprawdza się też w związku z docierającymi do nas coraz częściej anomaliami pogodowymi, czyli niszczycielskimi wichurami.

- Mieszkańcy Pabianic zgłaszają się do nas w przypadkach, gdy silne porywy wiatru odrywają źle zabezpieczone m.in. znaki drogowe lub elementy konstrukcji budynków i uszkadzają np. ich pojazdy – mówi Tomasz Makrocki, komendant Straży Miejskiej.

Tak było podczas jednej z wichur, która przeszła ostatnio przez nasz powiat. Chwiejący się, niezabezpieczony znak drogowy na skrzyżowaniu przy SDH spadł na przejeżdżający obok pojazd.

W innym przypadku, przy ul. Warszawskiej wiatr zdmuchnął blaszane ogrodzenie budowy na zaparkowany samochód. Konstrukcja zniszczyła drzwi auta.

- Bez zapisu kamer i doświadczenia operatorów monitoringu, właściciele mieliby poważne problemy z dochodzeniem swoich praw związanych z zadośćuczynieniem – podkreśla komendant. - Monitoring to narzędzie, które ma służyć bezpieczeństwu mieszkańców, tym samym Pabianice stają się atrakcyjne dla osób planujących tu zamieszkać, jak i dla potencjalnych przedsiębiorców.

Strażnicy miejscy odpowiedzialni za obsługę monitoringu, na podstawie swoich obserwacji zgodnie przyznają, że wielu pabianiczan zmieniło swoje podejście do systemu ochrony wizyjnej.

- Niejednokrotnie przekonali się na własnej skórze, że jest potrzebny i przyznają, przede wszystkim, że czują się bezpieczniej – dodaje komendant.