- Wśród zwierząt masowe pojawy, tj. znaczące wzrosty liczebności ich populacji, nie są niczym nadzwyczajnym – uspokaja pabianiczanin prof. dr hab. Jacek Siciński, kierownik Katedry Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii Uniwersytetu Łódzkiego.

Takie „inwazje” biedronek obserwowano wielokrotnie. Z ostatnich lat znane są ich masowe pojawy na wybrzeżu, na Górnym Śląsku i w wielu innych miejscach. Jednym z najpospolitszych gatunków jest biedronka siedmiokropka, zwana potocznie bożą krówka. Zwiększoną ich liczebność obserwujemy od około 3 tygodni również w Pabianicach. Dlaczego?

- Przyczyn może być kilka. Zazwyczaj jest to splot pomyślnych dla owadów okoliczności: dobre warunki zimowania, korzystne warunki pokarmowe dla larw i dorosłych oraz optymalne warunki pogodowe – informuje profesor.

Obok biedronki siedmiokropki coraz częściej i licznie spotykanym u nas gatunkiem jest biedronka azjatycka, nazywana też arlekinem, ninją lub kilerem. Czym różni się od rodzimych bożych krówek? Jej kropki, również czarne, są większe. Niektóre z odmian tego owada są niemal całkiem czarne. Jej obecność w Polsce zauważono w połowie ubiegłej dekady.

Świetnie sobie u nas radzą, dlatego szybko się rozprzestrzeniły. Powód?

- Biedronka azjatycka jest gatunkiem bardzo ekspansywnym. Skutecznie i z dużym powodzeniem, jak wiele innych inwazyjnych gatunków, opanowuje nowe obszary – wyjaśnia Jacek Siciński.

Czy „inwazja” biedronek azjatyckich zagraża ludziom?

- Tylko do pewnego stopnia. Ostrożność powinny zachować osoby podatne na uczulenia – dodaje profesor. – Substancje uczulające, znajdujące się w hemolimfie tych owadów, mogą wywoływać alergiczne odczyny: pokrzywkę, astmę lub zapalenie spojówek.