Nawet rządzący zachęcają do przykręcania kaloryferów, aby nie doznać szoku, odbierając rachunek za ciepło.

Nie wszyscy jednak tak myślą. Po Polsce rozeszła się wieść o pewnej gdyniance, która za zakręcanie własnych kaloryferów została ukarana przez spółdzielnię mieszkaniową grzywną. Dlaczego? W serwisie trojmiasto.pl gdynianka ujawniła, że dostała 500 zł kary za zbyt niskie zużycie ciepła w swoim mieszkaniu. Karę nałożyła spółdzielnia mieszkaniowa Posejdon.

Pani ta przed wyjściem do pracy systematycznie wyłączała ogrzewanie, aby zaoszczędzić. Miała zimne kaloryfery, ale temperatura w jej mieszkaniu nie spadała, jak mówiła, poniżej 19 stopni Celsjusza. Licznik na jej kaloryferach sprawdzali fachowcy ze spółdzielni i dzia-łał prawidłowo. Faktycznie, w porównaniu z sąsiadami ona zużywała stosunkowo mało ciepła.

Kobieta stwierdziła, że karanie ludzi za oszczędzanie ogrzewania może negatywnie wpłynąć na kolejne osoby i odstraszyć je od zaciskania pasa. Dodała, że w dobie kryzysu energetycznego jesteśmy przecież namawiani do ograniczania zużycia ciepła.

Dlaczego została ukarana?

Okazuje się, że zbyt niska temperatura w jednym z mieszkań sprawia, że tracą pozostali lokatorzy. Spółdzielnia mieszkaniowa Posejdon zwraca uwagę na fakt, że temperatura w mieszkaniu nie może spadać poniżej 16 stopni Celsjusza, ponieważ mieszkanie to wychładza wtedy ściany i stropy sąsiadów. Sąsiedzi „zimnego mieszkania” muszą wtedy podkręcać własne kaloryfer y, a to z kolei niesprawiedliwie podwyższa ich rachunki.

Jak jest w Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej?

Do PSM trafiło pismo od lokatorki, która zakwestionowała rachunek za ciepło. Pani ta twierdzi, że w sezonie grzewczym nie mieszka w bloku. Zakręca kaloryfery i opuszcza mieszkanie na kilka miesięcy. Dziwi się więc, dlaczego musi płacić rachunek za ogrzewanie, skoro z niego nie korzysta.

– To że pani wyłączyła ogrzewanie, nie świadczy o tym, że nie pobiera ciepła – twierdzi Sławomir Urbańczyk, przedstawiciel PSM do kontaktów z prasą. – System sterowania ogrzewaniem ustawiony jest tak, że gdy na dworze temperatura spada poniżej +15 st. C, centralne włącza się automatycznie. Nawet skręcenie zaworu przy kaloryferze na „dwójkę” nie odcina całkowicie dopływu ciepła do mieszkania. Automat dba, by temperatura w poszczególnych mieszkaniach nie spadała w sezonie poniżej +16 stopni.

System ustawiono tak, by nie było wykorzystywania sąsiadów do ogrzewania własnego mieszkania, a także by grzyb, pleśń i wilgoć nie narobiły szkód. Oszczędny lokator nie wykorzystuje sąsiadów, a płaci za swoje +16 stopni.

Inny spółdzielca skarży się na gorące kaloryfery na klatce schodowej: „W blokach na Bugaju w Administracji nr 5 spółdzielnia zrobiła takie udogodnienie, że rozkręciła grzejniki na klatce schodowej, zabrała głowice i założyła pseudoplomby. Brak głowicy powoduje grzanie non stop, ponieważ nie zamyka się zaworu i na klatce mamy +25 st., a otwarcie okien z zamiarem przewietrzenia mija się z celem, ponieważ to całe ciepło pójdzie do kosztów wspólnych. Chyba ktoś takiego ruchu nie przemyślał”.

– Cieszy fakt, że spółdzielcy czują, że ciepło się marnuje. W całej spółdzielni prowadzimy akcję oszczędzania. Zakręcamy grzejniki na korytarzach klatek schodowych. Są plany założenia zaworów na wszystkie grzejniki. Będziemy też sukcesywnie wymieniać okna w ramach termomodernizacji – wyjaśnia Urbańczyk.