Rolnik od miesięcy trzymał zwierzęta w koszmarnych warunkach. Stały albo leżały we własnych odchodach, w ciemnych pomieszczeniach. Nie miały wody. Policja wszczęła dochodzenie w sprawie znęcania się nad nimi. Grozi za to kara 2 lat pozbawienia wolności.

Mieszkańcy Woli Zaradzyńskiej od dłuższego czasu uskarżali się na smród bijący z gospodarstwa, którego właściciel trzymał w obejściu kilkadziesiąt świń, krowy i drób. W końcu zadzwonili do stowarzyszenia opiekującego się zaniedbywanymi zwierzętami.
– Pojechał tam nasz patrol interwencyjny – mówi Krystyna Kukawska, prezes Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt”. - Podczas kontroli potwierdziło się, że warunki, w jakich trzymano zwierzęta, są dramatyczne. Świnie i krowy nie miały wody ani ściółki. Stężenie amoniaku w pomieszczeniach było tak duże, iż smród wypychał nas.

Pomieszczenia nie były przystosowane do hodowli zwierząt. Nie miały wentylacji. Krowa i dwa cielaki były oblepione odchodami. Jedno zwierzę kulało.

- Kondycja krów była średnia. Wprawdzie nie były zagłodzone, ale byłyby w lepszej kondycji, gdyby regularnie dostawały pożywienie - mówi Justyna Błaszczyk, inspektor do spraw ochrony zwierząt z „Pogotowia dla Zwierząt”.

Rolnik utrzymywał, że nie hoduje trzody chlewnej. Potwierdził natomiast, że ma świnie, ale… u znajomego w innej miejscowości.

– W dwóch pomieszczeniach doliczyliśmy się 43 świń, w tym kilkunastu prosiaków. Te zwierzęta od wielu miesięcy żyły na własnych odchodach. Po podaniu wody, tratowały się nawzajem, aby się jej napić. Pragnienie zaspokoiły dopiero po kilkunastu minutach – mówi Grzegorz Bielawski z "Pogotowia dla Zwierząt".

W gospodarstwie wykonano dokumentacje fotograficzną i filmową, świadczące o znęcaniu się nad zwierzętami.
– Posprzątam im i będzie dobrze, tylko nie róbcie zdjęć – miał powtarzać właściciel gospodarstwa.

Wezwano policję. Funkcjonariusze Referatu Przestępczości Gospodarczej komendy w Pabianicach dokonali oględzin gospodarstwa, przesłuchali świadków. Wezwany został także lekarz weterynarii, specjalista od zwierząt gospodarskich. Ma wydać opinię w sprawie warunków utrzymania krów i trzody chlewnej oraz ocenić kondycję zwierząt.

- Dziwię się, jak można doprowadzić do tak złych warunków utrzymania krów i trzody chlewnej. Dziś podczas narady widzieliśmy fotografie z interwencji. W mojej ocenie słuszne było czasowe odebranie zwierząt rolnikowi – ocenił w piątek Andrzej Śmiechowicz, powiatowy lekarz weterynarii.
Doktor dodał, że wcześniej inspekcja weterynaryjna nie miała sygnałów o  nieprawidłowościach w tym gospodarstwie.
– Jesteśmy szczególnie wrażliwi na krzywdę zwierząt. Gdyby nasi inspektorzy zauważyli złe warunki, nie byłoby zgody na dalsze trzymanie zwierząt w takim miejscu - oświadczył weterynarz. 

Zwierzęta, które czasowo odebrano rolnikowi, przewieziono do innych gospodarstw – na czas postępowania prawnego.

Wójt gminy Ksawerów dostał już od stowarzyszenia dokumentację z interwencji. Prawdopodobnie wyda decyzję o zatwierdzeniu czasowego odebrana rolnikowi krów i świń.

- Gmina właśnie wszczęła postępowanie w tej sprawie. W piątek 12 sierpnia pracownicy gminy wizytowali gospodarstwo, gdzie zostały przewiezione zwierzęta. Prawdopodobnie w najbliższy wtorek będzie kontrola gospodarstwa, z którego zabrano trzodę chlewną i krowy – mówi Jarosław Pinder, pełniący obowiązki sekretarza gminy Ksawerów. - Po otrzymaniu opinii z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Pabianicach podejmiemy decyzję co do  losu zwierząt.

Pinder potwierdził, że rolnik zgłosił się do gminy i próbował tłumaczyć, dlaczego zwierzęta trzymał w tak koszmarnych warunkach.

– To była trudna rozmowa. Mężczyzna tłumaczył, że nie miał pieniędzy na słomę. Z drugiej jednak strony, gdyby sprzedał choć jedną świnię, pieniądze na podściółkę by były. Zresztą sąsiadka oddała mu, jeszcze przed interwencją, do skoszenia trawę na swoim polu, aby miał siano dla zwierząt. Nie skosił. Nie podał zwierzętom. Nie wiemy dlaczego – dodaje Jarosław Pinder.

To pierwszy przypadek w gminie Ksawerów, by rolnikowi odebrano zwierzęta. Wcześniej były tam kontrole stowarzyszenia, ale nie stwierdziły nieprawidłowości. „Pogotowie dla Zwierząt” będzie wnioskować do sądu o wydanie rolnikowi zakazu posiadania zwierząt. Zanim jednak sprawa trafi do sądu, wyjaśni ją policja.

- Na razie mamy złożone zawiadomienie o przestępstwie i policjanci wyjaśniają tę sprawę. Za wcześnie mówić o decyzjach procesowych, ponieważ musimy mieć czas, aby przyjrzeć się zawiadomieniu, jakie wpłynęło i zapoznać się z materiałem dowodowym – mówi mł. asp. Tomasz Tarała, zastępca oficera prasowego Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach.