Urodzona w Pabianicach Jola jest pierwszą Polką, która zdecydowała się wyruszyć w taką trasę. Cel, jaki sobie obrała, to także zebranie jak najwięcej pieniędzy na projekt dla Klubu Zonta i ogólnoświatowego wsparcia dla pokrzywdzonych dziewcząt i kobiet. Pisaliśmy o tym TUTAJ.

Biegaczka przez 90 dni doświadczyła słońca, ciepła i zimna, śniegu i ulewnego deszczu i silnego wiatru. Po drodze zachwyca się przyrodą i zwierzętami, które spotyka każdego dnia.

„Do tego dochodzą spotkania z Amerykanami, którzy są pod wrażeniem jej wyczynu i pomagają jej jak mogą: zapraszają do ogrodu na nocleg, na kolację, odganiają duże psy, machają do niej, proponują coś do picia, czasami podjeżdżają do najbliższego sklepu, by kupić jej napój lub oferują podwiezienie samochodem. Zawsze jednak odmawia: „Nie, mówię - muszę biec” - czytamy w relacji z wyprawy.

Początkowo miała problemy z utrzymaniem wagi ciała, bo to jest niesamowite wyzwanie dla organizmu i to nie tylko fizyczne, ale również psychiczne. W tej chwili waga ustabilizowała się i Jola ma tylko jeden cel: biegnąć dalej. Spełnienie tego wielkiego marzenia dobiega jednak powoli końca – Jola ma tylko kilka dni do wyznaczonego przez siebie celu przebiegnięcia USA w 100 dni”.