Jak się Panu udało dostać tę niezłą posadę?
– Zaproponował mi ją prezydent Zbigniew Dychto. Gdy odchodziłem z Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, rozesłałem swoje CV do wielu instytucji, także do Urzędu Miejskiego. No i dostałem propozycję pracy.
Na jakim stanowisku?
– Zastępuję dyrektora ZGM-u na czas jego choroby i urlopu. Co będzie dalej? Tego nie wiem.
Ma Pan tutaj pensję wyższą niż w PSM?
– Nie.
Ale praca jest podobna, też rządzi się mieszkaniami?
– Podobna, choć zasób jest inny i bardziej skomplikowane są sprawy własnościowe. Wciąż się tego uczę.
Czy rozejrzał się Pan już w nowym gospodarstwie?
– Tak. O ile po miesiącu pracy można tak powiedzieć. Pracuję tu od 3 stycznia.
Kim i czym Pan rządzi?
– W ZGM-ie pracuje 151 osób, w tym 78 na etatach pracowników umysłowych. Zarobki mają na dość niskim poziomie. Nie da się porównać tutejszych pensji do płac w Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. ZGM ma 482 budynki i 4.768 mieszkań.
Był Pan już we wszystkich administracjach?
– Jeszcze nie. Widuję się z ich szefami. Wiem już, że brakuje nam konserwatorów.
Jak wyglądają finanse ZGM-u?
– Nie najlepiej, choć nasze wierzytelności przewyższają długi. Inaczej trzeba by było zamknąć firmę.
Ma Pan pomysł na poprawienie kondycji ZGM-u?
– Chcę postawić na windykację. Zamierzam poszerzyć ten dział o kilka osób i „wysłać” ich w tak zwany teren. Wizyty w domach naszych dłużników i rozmowy o zaległościach czynszowych oraz sposobach ich uregulowania dadzą więcej niż wysyłanie wezwań do zapłaty. Choć przyznaję, że w ubiegłym roku po takich kategorycznych pismach do kasy ZGM wróciło pół miliona złotych.
Myśli Pan o zmianach?
– Też. Choć dopiero za jakieś trzy miesiące będę miał ugruntowane zdanie na ten temat. Żeby mieć pełną ocenę, potrzebuję analizy bilansu firmy. A ta będzie gotowa dopiero w marcu.
Z czym przychodzą do Pana lokatorzy?
– Z naszymi mieszkańcami spotykałem się dopiero cztery razy. Najczęściej przychodzą z problemem spłaty zadłużenia, mówią też o nieporządkach na nieruchomościach. Niektórzy chcą rezygnować z instalacji centralnego ogrzewania. Powód? Finansowo nie wytrzymują opłat za ciepłą wodę w kranach i gorące kaloryfery.
 


DARIUSZ BANACHOWSKI jest pabianiczaninem. Ukończył Technikum Budowlane i Wydział Gospodarki Przestrzennej na Uniwersytecie Łódzkim oraz studia podyplomowe (rachunkowość i finanse). Był zastępcą prezesa Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej do spraw inwestycji. Ma certyfikację energetyczną. Jest licencjonowanym zarządcą nieruchomości.

Żonaty. Żona pracuje w prywatnej firmie. Syn studiuje na Wydziale Ochrony Środowiska Politechniki Łódzkiej.