Niepokojące wieści zza miedzy. Przebywająca w szpitalu im. Biegańskiego w Łodzi 25-letnia łodzianka ma być zarażona koronwawirusem. Jak podał właśnie Dziennik Łódzki, młoda kobieta wróciła z Tajlandii, a pierwszy wykonany test wskazał zakażenie wirusem.

Najbardziej szokujące są informacje, że łodzianka wróciła z lotniska z Warszawy do Łodzi… pociągiem!

Zobacz też: Ten wirus zabił tysiące pabianiczan. Zaczęło się podobnie jak teraz z koronawirusem...

- Kobieta przebywa w szpitalu. Miała już wykonany kolejny test. Teraz lekarze czekają na wynik badania diagnostycznego. Kobieta jest w stanie ogólnym dobrym. Inspekcja sanitarna bada, z iloma osobami miała kontakt – informują dziennikarze.

Biuro wojewody zaprzecza póki co tym doniesieniom:

- Kategorycznie stwierdzamy, że w tej chwili nie ma zdiagnozowanego przypadku wystąpienia koronawirusa w województwie łódzkim, zgodnie z komunikatem Ministerstwa Zdrowia. Komunikaty podawane przez media opierają się na niepełnych i nierzetelnych informacjach. Do zdiagnozowania tej choroby należy przeprowadzić niezbędne badania. Wszyscy pacjenci podejrzewani o zakażenie koronawirusem znajdują się pod obserwacją służb medycznych i sanitarnych  - informuje rzecznik wojewody.

 Ministerstwo Zdrowia też nie potwierdza tych doniesień.

Czy Pabianice mają się czego bać?

Do Pabianickiego Centrum Medycznego nie trafił do tej pory żaden podejrzany przypadek. Jak zapewnia dyrekcja szpitala, lekarze w razie czego wiedzą jak reagować.

Gdyby koronawirus dotarł do Pabianic osoba z podejrzeniem zostanie odizolowana i odwieziona specjalną karetką. Postawieniem diagnozy i leczeniem zajęliby się wtedy lekarze ze szpitala Biegańskiego w Łodzi. To jedyny szpital w województwie do którego pacjenci mają być odsyłani.

Jak informuje Powiatowa Stacja Sanitarno – Epidemiologiczna w Pabianicach żaden mieszkaniec miasta nie jest na razie pod obserwacją. W sobotę mają wrócić z wymiany w ramach programu „Erasmus” dzieci ze Szkoły Podstawowej w Piątkowisku. Przebywają na Sycylii.

- Jesteśmy w kontakcie z rodzicami tych dzieci. Wiemy, że na razie nikt nie jest chory, nawet przeziębiony. Na pewno tę sytuację będziemy monitorować - informuje Ewa Dobros z sekcji epidemiologii.