ad

Podziękowania i drobne upominki przekazali im prezydent Grzegorz Mackiewicz i komendant Straży Miejskiej Tomasz Makrocki.

– Zareagowałem tak, jak każdy ojciec, gdy jego dziecko jest w niebezpieczeństwie – zapewnia pan Sylwester.

Państwo Chojakowie są łodzianami. Mieszkają i pracują w Łodzi. 11-letni Marcel umie pływać, bo zadbał o to tata Sylwester.

- Od czwartego miesiąca życia oswajałem go z wodą - mówi pan Chojak.

- Chodziłem na treningi pływackie do Zatoki Sportu - dodaje Marcel.- Umiem pływać różnymi stylami, a najbardziej lubię nurkować.

Szczęście w nieszczęściu, że rodzina Chojaków, była w czwartek 18 sierpnia w Lewitynie.

- To żona wypatrzyła w internecie pabianickie kąpielisko. Jedyne w okolicy było bez sinic – opowiada pan Sylwester.

W ten feralny czwartek rodzina też spędzała tu kolejny gorący dzień wakacji.

– Zbieraliśmy się już do domu, gdy moją uwagę zwróciła ta dziewczynka - opowiada mężczyzna. - Wynurzała się z wody, ale twarz zasłaniały jej włosy. Marcel też wskazywał, że coś jest nie tak z nią. Poprosiłem, by podpłynął i sprawdził co się dzieje. 

– Podpłynąłem. Miała twarz w wodzie. Zacząłem holować ją do brzegu, gdy do wody wszedł tata i wziął ją na ręce i wyniósł na brzeg - opowiada 11-latek.

Wtedy zaczęła się akcja ratunkowa. Dołączył do niej młody mężczyzna, który podbiegł do grupy na kocu. Zaczął oklepywać dziewczynkę.

– Zachowywał się jak prawdziwy ratownik – dodaje pan Sylwester.