ad

Temat segregacji śmieci wraca jak bumerang. Jest tak - mamy teraz rozpiskę pięciu nowych, kolorowych pojemników: tworzywa sztuczne i metale (żółty), szkło (zielony), biodegradowalne (brązowy), zmieszane (czarny), papier (niebieski). I tyle teorii. Bo w praktyce, kto segreguje śmieci w bloku spółdzielni mieszkaniowej, ten w cyrku się nie śmieje…

Na osiedlach stoją pergole z zielonymi kontenerami (czasem z napisem odpady suche, ale to i tak takich nie ma w „piątce” segregacji) i żółtymi. Teraz powoli dostawiają przy pergolach niebieskie. Jak ktoś ma szczęście, to ma obok też „dzwony” na szkło. Ale to nie wszędzie (np. blok przy Wileńskiej). Za to na Bugaju szaleństwo dobrobytu, bo stoją jeszcze „druciaki” (oficjalnie nieaktualne) na butelki PET. Nietrudno zgłupieć - jedni mają dużo różności, inni dwa rodzaje kontenerów na krzyż. Mieszkańcy mają jeszcze alternatywę – mogą segregować i płacić mniej, i nie segregować, a płacić więcej. A gdzie wyrzucają swoje śmieci osoby niesegregujące odpadów? Nie ma przecież takiego kubła na „niesegregowane”, a te tzw. „zmieszane” to nie jest to samo - zgodnie z definicją to śmieci nienadające się po prostu do recyklingu.

Jan Kowalski, lokator bloku segreguje i wyrzuca plastikowe butelki do żółtego, szkło do dzwona (załóżmy, że taki ma przed blokiem), zmieszane do jakiegoś kontenera (pal licho jakiego, może do zielonego na tzw. suche), a Janina Kowalska nie segreguje i do tego zielonego wyrzuca wszystko (tj. plastikowe butelki, jedzenie). Do żółtego nie wrzuci, bo widzi, że tam Kowalski tylko butelki wrzucał.

A może niepotrzebnie się nad tym głowimy i trzymamy w domu po 5 pojemników na śmieci? Bo wystarczy walić byle co, byle gdzie… No, bo przecież sortownia musi to i tak przejrzeć (chyba wyjścia nie ma?). Szczególnie te żółte i nowe niebieskie stojące poza pergolą zapełniają się workami lokatorów, którym nie chciało się wrócić po klucz do pergoli. Efekt: czy segregujemy śmieci czy nie, to i tak sortownia ma z nimi problem. A że od mieszkańców kilku bloków naraz trudniej wyegzekwować tę sumienną segregację, w przeciwieństwie do właścicieli domów jednorodzinnych, to chyba firma wywożąca odpady „macha ręką” i robi robotę za nas, nie starając się przy tym zaopatrzać nas w 5 różnych kontenerów (szkoda kasy i zachodu).

Niby płacący mniej nic na tym nie tracą, a ci co płacą więcej są po prostu uczciwi, ale i tak jakoś to wszystko zwyczajnie śmierdzi… starym (nie)porządkiem.