Nad Dobrzynką od trzech miesięcy mamy Koło Gospodyń Miejskich.
Pomysłodawczynią i założycielką koła jest Beata Kossakowska, nauczycielka wychowania przedszkolnego w PM nr 16, gdzie zajmuje się dziećmi z niepełnosprawnościami.

- Już od dłuższego czasu myślałam o założeniu takiego koła – mówi pabianiczanka. - W Polsce powstaje wiele takich kół wiejskich i miejskich, prężnie działają. Pomyślałam – czemu nie my? W Pabianicach nie brakuje fantastycznych kobiet z pomysłami, gotowych na wyzwania.

Od pomysłu do działania

Pani Beata postanowiła napisać post na facebookowej grupie „Mamy znad Dobrzynki”, a w nim rzuciła pomysł zorganizowania Koła Gospodyń Miejskich. Odzew był ogromny, pojawiło się mnóstwo komentarzy wspierających inicjatywę. Na pierwszym spotkaniu stawiło się 20 kobiet.

- Panie się niestety w ciągu kilku tygodni wykruszyły – dodaje założycielka.

Zostały te najbardziej zaangażowane, które widzą się w szeregach aktywnych gospodyń. Trzon grupy to cztery najaktywniejsze członkinie i kilka pań, które również pojawiają się na spotkaniach i deklarują chęć wspierania koła.

- To taka grupa o charakterze rotacyjnym – dodaje Aneta Bąk, członkini koła. - Jesteśmy otwarte i zapraszamy każdego, kto ma ochotę przyjść. Na naszego Facebooka wrzucamy posty, w których informujemy o każdym spotkaniu. Zapraszamy na nie innych. Cały czas pojawiają się nowe panie. Podoba im się, zapewniają, że będą przychodziły i przyprowadzą koleżanki, przyjaciółki.

Bardzo szybko udało się „gospodyniom” znaleźć miejsce na siedzibę koła. Pani Aneta poprosiła o pomoc Mirosława Kołodziejczyka, który prowadzi stowarzyszenie „Oratorium – przygoda życia” przy ul. Traugutta 2.

- Pan Mirosław gościnnie użyczył nam świetlicy działającej przy stowarzyszeniu – dodaje gospodyni Aneta. - Jesteśmy za to bardzo wdzięczne i dziękujemy.

Bez pieniędzy można dużo, ale nie wszystko

Koła gospodyń wiejskich otrzymują rządowe pieniądze na swoje działania. Są też wspierane przez gminy i wójtów. Ich siedzibami są zwykle świetlice wiejskie albo sale użyczane przez ochotnicze straże pożarne. W przypadku kół gospodyń miejskich takich przywilejów i udogodnień nie ma.

- My zaczynamy od zera za swoje pieniądze – ujawniają gospodynie miejskie. - Żeby coś fajnego zorganizować, musimy posiłkować się pieniędzmi zdobytymi od sponsorów. Teraz szukamy sponsorów na imprezę z okazji powitania lata. Organizujemy Noc Świętojańską.

A wszystko w ramach dwóch dni atrakcji przygotowanych przez Starostwo Powiatowe i Urząd Miejski. Będzie wielki piknik i festyn z atrakcjami dla dzieci i dorosłych.

Tegoroczne lato pabianiczanie witać będą aż dwa dni - 22 czerwca na Strzelnicy, a 23 czerwca w Parku Słowackiego. W tę niedzielę nad Dobrzynką obchodzić będziemy Noc Kupały lub jak kto woli - Noc Świętojańską. Będzie ognisko i rzucanie wianków do wody.

- To będzie pierwsza impreza, za którą będziemy odpowiedzialne od początku do końca – dodaje gospodyni Beata. - Cieszymy się już na nią. To nasz pomysł, który bardzo spodobał się wiceprezydent Jarmakowskiej-Jasiczek. Mamy jej wsparcie. Liczymy, że Noc Świętojańska na stałe wpisze się do kalendarza pabianickich imprez.

 Tradycja przede wszystkim
I zgodnie z nią podczas tego wyjątkowego wieczoru będą szczególne atrakcje dla mieszkańców. Noc Świętojańska to dawne święto witalności i płodności, nazywane przez Słowian Nocą Kupały. Po przyjęciu chrześcijaństwa nazwano to święto Nocą Świętojańską.

Główne punkty obchodów tego dnia to skoki przez ognisko, plecenie wianków i puszczanie ich na wodzie oraz poszukiwanie kwiatu paproci. Ten według legendy zakwitał tylko w tę jedną, szczególną noc, a znalazcy miał dać szczęście i bogactwo.

 - My również będziemy pleść wianki i zapraszać do tego pabianiczanki – dodaje pani Beata. - Potem wianki będziemy puszczać na wodzie.

Kto wie, może jakiś kawaler taki wianek złapie, co w słowiańskiej tradycji zwiastowało rychły ślub.

 - Poszukamy również kwiatu paproci i rozpalimy duże ognisko, oczywiście na specjalnym palenisku i pod czujnym okiem druhów z OSP Pawlikowice – informuje organizatorka. - Będzie w tym wszystkim dużo nawiązań do słowiańskiej tradycji.

 Współpraca to podstawa

 Nasze miejskie gospodynie są otwarte na wspólne działania.

- Chcemy współpracować z paniami z KGW, o których wiemy, że są otwarte na nas – dodają pabianiczanki. - Może przyjdą do nas, coś nam podpowiedzą. Każdy pomysł jest na wagę złota.

Gospodarze są również w gronie pań mile widziani.

- Do tej pory żadnego na naszym spotkaniu jeszcze nie było, ale są wśród naszych obserwatorów – dodaje pani Beta. - Liczymy jednak, że panowie przy okazji imprezy wesprą nas swoją siłą.

     Nasze panie z wiadomych względów nie mają tradycyjnych strojów, jak to bywa na wsiach. Mają za to swoje logo i koszulki z jego nadrukiem.

- Logo zaprojektowała nam jedna z naszych obserwatorek – dodaje pani Aneta. - Miałyśmy kilka propozycji, było głosowanie i wybrałyśmy tę, która zebrała najwięcej głosów. Po kosztach zdobyłyśmy też białe bawełniane koszulki, a drukarnia również za niewielką opłatą nam je nadrukowała.

Nie tylko gotowanie i pieczenie…

Kulinaria to temat, z którym najczęściej kojarzą się KGW. Kobiety spotykają się, wymieniają przepisami, wspólnie szydełkują, robią na drutach czy wykonują tradycyjne ozdoby przy okazji świąt. 

- My chcemy robić wszystko to, co robią kobiety miejskie, również gotować, szyć, wykonywać robótki ręczne, ale też dbać o urodę – wylicza Dorota Puchowska, członkini koła. - Planujemy tego typu spotkania warsztatowe ze specjalistami. Chcemy się dowiedzieć, co zrobić, żeby zrelaksować się po ciężkim dniu. Jak codziennie dbać o włosy czy cerę. To będą takie kobiece praktyczne rzeczy, dopasowane pod nasze miejskie szpilki.

Chcą się spotkać, napić wspólnie kawy, zjeść ciasto, pogadać, pośmiać się, ale nie tylko. 

 - Chcemy też powyciągać ludzi z domów – dodaje Kamila Rojszczak, członkini koła. - Ja lubię działać. Wszędzie mnie pełno, lubię robić różne ciekawe rzeczy i dlatego tu jestem. Podoba mi się pomysł, mam nadzieję, że się uda.

Aneta Bąk na pierwsze spotkanie koła przyszła ze swoją mamą Dorotą.

- Zobaczyłam informację wrzuconą na Facebooka przez Beatkę – opowiada pabianiczanka. - Zaczęłam zastanawiać się, kim jest Beatka. Okazało się, że to dobra koleżanka mojej siostry. Na pierwsze spotkanie poszłam z ciekawości i zabrałam mamę. Na drugie, bo dziewczyny są fajne, a ja mogę wspomóc i wnieść swoje pomysły. Zostałyśmy obie.

Każda osoba wnosi coś od siebie - nowe pomysły, entuzjazm, chęć do działania.   

- Ja jestem w kole, bo uwielbiam robić takie kobiece rzeczy, gotować, piec, tworzyć coś z rękodzieła, wymieniać się doświadczeniami z innymi kobietami  - wylicza Dorota Puchowska. - Mam więcej czasu, bo jestem kilka miesięcy przed emeryturą.

W kobietach jest siła. 

- Jesteśmy różne, pracujemy w różnych zawodach. Różnimy się wiekiem, zainteresowaniami - wylicza pani Beata. - Wachlarz osobowościowy jest szeroki. Ale siła jest też w liczbie, dlatego mamy nadzieję, że będzie nas coraz więcej. Zapraszamy.