Było mroźno, bo termometry w okolicach południa pokazywały w Pabianicach – 4 stopnie. Wiał dość chłodny wiatr, więc temperatura odczuwalna była jeszcze niższa. To nie przeszkadzało pabianickim morsom, aby wejść do lodowatej wody na popularnym Lewitynie.

- Pogoda jest bardzo dobra. Jest nam jednak zimno, bo my dla orkiestry wchodzimy już trzeci raz w dniu dzisiejszym – mówi Robert Lewera, organizator orkiestrowej akcji morsowania.

Morsowali dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Zycie Pabianic

Wchodzili nie tylko dorośli. 11-letnia Julia też zdecydowała się wejść specjalnie dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

- Jest okazja to weszłam. Lubię morsować i jest to dla mnie fajna przygoda. To był mój trzeci raz – podsumowała dziewczynka.

- Ja zaczęłam morsować w listopadzie ubiegłego roku. Od tego momentu wchodzę raz w tygodniu – dodaje Katarzyna, mama dziewczynki.

Morsowali dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Zycie Pabianic

Tradycyjnie pieniądze do puszki zbierała Hania Gross, morsująca wolontariuszka.

- To już mój piąty finał – mówi. - Co roku mam inne przebranie. W tym roku jestem jednorożcem, rok temu byłam kangurem.

Zanim rozpoczęło się morsowanie była krótka rozgrzewka. Zorganizowano m.in. zawody w przeciąganiu liny.

Pabianickie morsy starały się zachowywać dystans i przestrzegać restrykcji sanitarnych.

- Dlatego zdecydowaliśmy się na podział na grupy – wyjaśnia Robert Lewera. - Nie spodziewaliśmy się tak licznej publiczności.

Morsy były w wodzie średnio od 3 do 5 minut.