Nie dostali tych pieniędzy. To miasto tyle zaoszczędziło na wynajmie firm porządkowych. 

Jednym z rodzajów kar, jakie sąd może wymierzyć, jest wykonywanie nieodpłatnej pracy na cele społeczne.

- Taką karę ograniczenia wolności sądy orzekają zwykle w wymiarze ok. 40 godzin miesięcznie. To nie są ciężkie przestępstwa. Skazani to zwykle osoby niepłacące alimentów, bywa, że są to nastolatkowie skazani za posiadanie lub handel narkotykami - ujawnia sędzia Marzena Sztajer, wiceprezes sądu rejonowego w Pabianicach. – Prace nieodpłatne na rzecz społeczności to kara dla skazanego, a jednocześnie pożytek dla miasta, gminy, powiatu.

Skazani kierowani są do zakładów i firm wskazanych przez samorządy. To one mają prawny obowiązek sporządzić listę miejsc, w których skazani mogą odbyć karę pod dozorem. W Pabianicach jest  16 podmiotów, w których mogą pracować, 12 wskazało miasto, 4 wyszukali sami kuratorzy sądowi. Są to miejskie spółki i zakłady, a prace najczęściej organizuje i nadzoruje Straż Miejska.

- Moim zdaniem to dobry sposób na wykorzystanie tych osób do prac na rzecz miasta – uważa Tomasz Makrocki, komendant Straży Miejskiej. - Organizujemy głównie prace porządkowe na terenie miejskich parków, ulic, skwerków. Wyznaczamy „front” robót i sprawdzamy ich wykonanie.

Zdaniem komendanta, tylko mała liczba strażników sprawia, że  może organizować prace skazanym w bardzo ograniczonej ilości.

- Szkoda - mówi komendant. - Przy pomocy skazanych można by wyczyścić całe miasto. Mam za mało ludzi. Kiedyś było 42 strażników, dziś jest 27. Mają więcej zadań niż tylko dozór skazanych. Mam za mało ludzi do organizacji takich robót.

Ale i tymi siłami SM przez ostatnie pięć lat zorganizowała 9.800 godzin pracy za łączną kwotę 180.000 zł przy porządkach w mieście.

Nie tylko przy pracach porządkowych skazani mogą „odrabiać” kary orzeczone przez sąd.

- Pracują w placówkach opiekuńczo-wychowawczych, DPS-ach, ośrodkach sportowych, cmentarzach, klubach sportowych, TPD itp. - wylicza sędzia. - Kierowani są tam skazani wybrani przez kuratorów.

Sądowi kuratorzy, nadzorujący wykonanie wyroków ograniczenia wolności, mają spory kłopot w wyszukaniu miejsc pracy. Po prostu brakuje chętnych na darmowego pracownika.

W 2021 roku orzeczeniem sądu w 464 sprawach skazani mieli do odpracowania 113.550 godzin prac społecznych (licząc po 18,30 zł za godzinę, wartość ich pracy to 2.077.965 zł), przepracowali 38.277 godzin (za 700.469 zł). W tym roku wyroki ograniczenia wolności przez prace społeczne zapadły w 466 sprawach. Skazani mają do „odrobienia” 9.120 godzin.

Co się dzieje ze skazanym, któremu nie uda się znaleźć miejsca „odróbki”?

- Kara ograniczenia wolności zamienia się w karę więzienia - wyjaśnia sędzia. - Społeczeństwo nie tylko nie ma pożytku z jego pracy, ale płaci za pobyt w zakładzie karnym.

Problemem są także godziny pracy i dni pracy. Kuratorzy szukają miejsc, gdzie skazani mogliby „odrabiać karę” w godzinach popołudniowych, w dni wolne od pracy. Niektórzy z nich nie nadają się do pracy fizycznej. Nie mają gdzie pracować skazani niepełnosprawni.

Władze samorządowe niechętnym okiem patrzą na kierowanie skazanych do prac na rzecz miasta. Dlaczego?