Akademia pełni życia, Akademia krasnoludka, Zabawny skrawek, kabaret, teatr, arteterapia, angielski dla starszych osób... Na zajęcia zapisało się już 1.180 osób, bo w Domu Kultury w Ksawerowie mają 28 sekcji. O fenomenie zza miedzy z dyrektorką Marią Wrzos-Meus rozmawia Życie Pabianic:

 

Jak to się robi, żeby w niespełna cztery lata rozkochać tylu mieszkańców?

- To zasługa wielu osób pracujących tutaj, życzliwości władz samorządowych, wójta Adama Topolskiego, setek pomysłów i ciężkiej pracy „u podstaw”. Stanowimy charyzmatyczny, zgrany zespół.

Czy to możliwe, że aż tyle osób pomieści się w dawnej Willi Hoffmana?

- To kwestia organizacji zajęć. Rano mamy zajęcia dla osób starszych i dla dzieci z matkami na urlopach wychowawczych. Po południu są zajęcia dla dorosłych i młodzieży. W południe dla uczniów wracających ze szkoły. W sumie to tylko 760 metrów kwadratowych i nie ukrywam, że przydałaby się rozbudowa (śmiech). Ale cieszymy się z tego, co mamy. Czasem pracujemy również w nocy… bo organizujemy nocne warsztaty hip-hopowe.

Działa teatr, kabaret, zespoły wokalne, zespół tańca towarzyskiego, zespoły hip-hopu, orkiestra...

- Mamy trzy grupy teatralne, czyli 37 aktorów w wieku od 6 do 75 lat. Odbyło się już 7 premier. Niektóre spektakle wystawiamy po kilkanaście razy. Bilety są po złotówce. To po to, żeby przyjąć tylko tyle osób, ile mamy krzeseł, a sala zawsze jest pełna. Instruktorami są Monika Marek i Jerzy Czapliński. Świetnie sprawdza się też międzypokoleniowy kabaret. Urządzamy babskie wieczorki i biesiady, na których rozdajemy teksty piosenek i wspólnie śpiewamy. Paweł Kasznicki prowadzi zumbę, taniec towarzyski i popowy. Damian Lipiński szaleje z dzieciakami w rytm hip-hopu. Mamy też świetnych wokalistów, którzy pracują pod okiem Olgi Fidrysiak. Wielkim talentem animatora wykazuje się Iza Wota. A orkiestra to nasza koronna sekcja.

To Wam nie wystarcza?

- Staramy się sprostać potrzebom mieszkańców w każdym wieku. Akademia pełni życia gromadzi ponad 20 kobiet, prowadzi ją Bożena Krawczyńska. Panie jeżdżą do teatru, na basen, mają spotkania z psychologiem, dietetykiem, lekarzami, wizażystami. Akademia krasnoludka jest dla dzieci, które mają nie mniej niż półtora roku i nie więcej niż 5 lat. Zajęcia prowadzi Emilka Przybyłek i Agata Promińska. Autorskie zajęcia rozwijają ciekawość świata, poprawiają pamięć, koncentrację, spostrzegawczość i sprawność ruchową. Rośnie nam zdrowsze, mądrzejsze pokolenie. Mamy 48 dzieci z 48 opiekunami. Zabawny skrawek to nauka szycia dla dzieci. Proponujemy też zdobienie przedmiotów użytkowych, malowanie szkła i decoupage. Dla chłopców jest sekcja Mały twórca, a dla dzieci potrzebujących indywidualnych zajęć mamy arteterapię i indywidualną pomoc w nauce.

Taniec towarzyski trenuje 8 par, na rytmikę chodzi 25 dzieci. Jest malarstwo, rysunek...

…15 osób jest na malarstwie u Magdaleny Birkowskiej, a 24 osoby są na rysunku u Agaty Promińskiej. Współpracujemy z wydziałem architektury na Politechnice Łódzkiej. Panie Katarzyna i Elżbieta Kaleta są nieocenione w kwestii szycia kostiumów. Od właścicieli szwalni z naszej gminy dostajemy większość tkanin. Rytmika jest wstępem do rozwoju tanecznego najmłodszych. Proponujemy też różnego rodzaju warsztaty np. Fabryka świątecznych ozdób.

Skąd na to macie pieniądze?

- Na działalność Domu Kultury z Biblioteką otrzymujemy dotację z gminy. Poszukujemy sponsorów, darczyńców, urządzamy imprezy. Teraz robimy tak zwaną choinkę dla 140 dzieci ze stowarzyszenia „Nad Nerem”. Finansuje to Urząd Miasta Łódź. Uczestnicy zajęć płacą niewielką składkę co miesiąc na materiały. Korzystamy też z grantów na realizację projektów, które dzięki pisanym przez nas wnioskom współfinansowane są ze środków unijnych. Bez tych dodatkowych pieniędzy oferta byłaby skromniejsza.

Prawie 4 lata temu były tu puste ściany. Nawet krzeseł nie mieliście.

- Teraz wszystkie pracownie są wyposażone. Nie jest to jeszcze szczyt marzeń, ale staramy się je na bieżąco doposażać. Radni gminy Ksawerów, przewodnicząca Rady Maria Wróbel i wójt Topolski wspierają nas od samego początku. Współpraca jest pozytywna, więc widać efekty. Mamy już 12 pracowników i kilku instruktorów. Pomaga nam Powiatowy Urząd Pracy w Pabianicach. Udzielają się również mieszkańcy, np. poprzez wolontariat. W stałych zajęciach uczestniczy 1.180 osób, kolejne 600 korzysta z biblioteki, a 24 są w Dyskusyjnym Klubie Książki. Siedzibę w naszym domu kultury znaleźli również harcerze z drużyny „Wórewask”. Bibliotekarki (Andżela Baj i Ela Świgulska) nie ograniczają się do wypożyczania książek. Są bardzo aktywnymi i pomysłowymi animatorkami kultury. Krzesła są ważne, ale najważniejsza jest atmosfera. A ściany nie są już puste, bo wiszą na nich dyplomy z osiągnięciami.

W innych domach kultury takich sekcji, jak w Ksawerowie nie spotkałam.

- Pracujemy metodą dialogu ze społecznością lokalną, stosując innowacyjne metody w edukacji kulturalnej. Mamy jasno sprecyzowaną misję i strategię rozwoju. Współpracujemy ze stowarzyszeniami, Towarzystwem Rozwoju Ksawerowa, szkołami i instytucjami z terenu gminy i spoza niej. Taka partycypacja bardzo wiele wnosi w naszą kreatywność. A poza tym jestem również animatorem kultury - lubię to, co robię, to moja pasja.

Takie domy kultury spotyka się w Anglii, w Niemczech, ale rzadko w Polsce.

- To prawda, ale to się już zmienia. Takiego podejścia do organizacji domu kultury nauczyłam się m.in. w Narodowym Centrum Kultury w Warszawie. Menedżerskie studia podyplomowe prowadzone przez liderów z całej Europy pozwoliły mi spojrzeć na kulturę w sposób nietuzinkowy i nowoczesny. Anglicy, Irlandczycy, Francuzi i Niemcy mają już bogate doświadczenie w tym względzie. Warto stosować dobre i sprawdzone techniki w animacji i edukacji kulturalnej. W tej pracy trzeba być blisko ludzi. Wierzę, że tak pojmowana działalność to wspaniała inwestycja w każdego człowieka. Wcielam w życie to, co umiem i czuję. To z pewnością przynosi zamierzone efekty.

A czego się Pani nauczyła?

- Kiedyś domy kultury były dla wyjątkowo uzdolnionych, dziś powinny być dla wszystkich, którzy mają ochotę brać udział w zajęciach, ale i dla tych, którzy być może jeszcze nie wiedzą, że mogą tu znaleźć coś ciekawego, zrealizować swoje marzenia, poprawić jakość swojego życia. To mają być domy kultury dla wszystkich. Każdy człowiek ma w sobie coś inspirującego. A talenty same się ujawniają. Wtedy należy im już tylko umożliwić rozwój i promocję.

Talenty są?

- Talenty są wszędzie. Trzeba się tylko dobrze rozejrzeć. I to jest też rola instytucji kultury. Marek Smuga uczy u nas gry na saksofonie i keyboardzie. Prowadzi również orkiestrę. Ośmioro jego najzdolniejszych uczniów dostało się do szkoły muzycznej. Teraz tam kontynuują naukę. Nasi wokaliści wygrywają ogólnopolskie festiwale. Mamy świetną poetkę, śpiewaków klasycznych, malarzy i rysowników.

Te marzenia lądują na karteczkach w pudełeczku, które stoi w holu?

- Tak. Każdy może napisać swoje oczekiwania wobec nas, także i krytykę. Dzięki temu wiemy, co jeszcze możemy zrobić. Marzeniem jednej pani było zdać maturę. Marek Pawlusiak - nasz księgowy, udzielał jej korepetycji z matematyki …zdała maturę w wieku 40 lat. Słuchając ludzi możemy pomagać spełniać ich marzenia. Dzięki tym karteczkom dowiedziałam się też, że starsze osoby chcą uczyć się języka angielskiego. Mają dzieci i wnuki w Irlandii, Szkocji, Anglii. Jadąc w odwiedziny, chcą umieć porozumiewać się w sklepie, na lotnisku czy ulicy. Od dwóch lat mamy takie zajęcia. Teraz 8 pań uczy się pod okiem Justyny Kierlik, jak dogadać się po angielsku i radzą sobie coraz lepiej.

A jakie marzenia ma pani dyrektor?

- Marzę o profesjonalnej scenie, nowoczesnej bibliotece i sali tanecznej. Chciałabym w naszym parku urządzić siłownię na powietrzu, pobudować letnią scenę, zrobić miejsce do grillowania dla mieszkańców, ścieżkę edukacyjną dla dzieci.

Sukces ma wielu ojców...

...tak, bo 23 osoby pracujące w domu kultury to bardzo kreatywni ludzie. Dla nich ta praca to pasja. U nas wszyscy identyfikują się z domem kultury. Sekretarka - Ela Koper pomaga we wszystkich imprezach. Księgowy gra w teatrze i bywa św. Mikołajem. Panowie techniczni: Marek Migdal i Tomasz Szczerkowski wykonują scenografię, rekwizyty do spektakli, nie zapominając o pielęgnacji parku. Ela Majdas – to moja „prawa ręka”. Od władz samorządowych dostałam szansę, aby ten dom kultury tworzyć od początku i prowadzić według swojej koncepcji, wybrać najlepszych pracowników, realizować pomysły. I za to jestem bardzo wdzięczna.

rozmawiała Renata Kamińska