Kino Tomi gra seanse dla pań od 2010 roku. Pamiętasz, jaki był pierwszy tytuł?

- Zagraliśmy wtedy „Plan B” z Jennifer Lopez. Frekwencja była słaba. Przyszło niespełna 50 osób. Spotkania odbywały się wtedy nieregularnie. Przełomowym momentem był rok 2016 i przedpremierowy pokaz filmu „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”. Teraz udaje się nam zapełnić co najmniej połowę dużej sali. Przychodzi średnio 160-170 dziewczyn. Biorąc pod uwagę wielkość miasta, plasujemy się w czołówce kin organizujących Kino dla Kobiet. Największą frekwencję, bo prawie 300 osób, mieliśmy na filmie z Lady Gagą, „Dom Gucci”. Jak zapowiadaliśmy go na wcześniejszym wydarzeniu, panie aż biły brawo.

Skąd pomysł na zorganizowanie tego cyklu?

- Przeanalizowałem statystyki i okazało się, że 60-70 procent naszych kinowych odbiorców to kobiety. Z czego to wynika? Pewnie z tego, że prawie każdy tytuł może być podciągnięty pod kino kobiet. Gorzej z męskim. Postanowiłem więc uhonorować płeć piękną i zrobić dla niej coś specjalnego.

Okazało się, że takie spotkania są potrzebne.

- To widać. Mamy już swoje stałe fanki. Przychodzą mamy z córkami, przyjaciółki, siostry… To dla nich okazja, żeby wyrwać się od domowych obowiązków i miło spędzić wieczór. Wiele uczestniczek było sobie obcych do niedawna. Dzięki tym seansom znają się co najmniej z widzenia. Staramy się systematycznie organizować im spotkania, raz w miesiącu.

Na „babskie wieczory” przychodzą mężczyźni? W niektórych kinach płeć męska nie ma wstępu na taki seans.

- U nas nie ma tak, że faceci nie wejdą. Ostatnio widać ich trochę więcej, sześciu, może ośmiu, ale kiedyś nie było ich wcale. Podejrzliwych mężów uspokajamy, że nie robimy tutaj żadnych sprośnych rzeczy (śmiech).

Dzięki Tomi Dzień Kobiet jest kilka razy w roku

Skoro już jesteśmy przy męskiej widowni... Do tej pory, typowo dla facetów, zorganizowaliście tylko jedno wydarzenie, w 2020 roku. Czy jeszcze pojawi się w Waszym grafiku?

- Myślimy nad tym. Rzeczywiście, odbyło się przed pandemią, która pokrzyżowała nam wiele planów. Wyświetliliśmy wtedy „Jak zostałem gangsterem” i „Psy. W imię zasad”. Ostrzegano mnie przed tym projektem. Dochodziły do nas plotki z kraju, żeby tego nie robić, bo faceci wychodzą do kina, ale do niego nie docierają (śmiech). U nas te „niusy” się nie sprawdziły. Mieliśmy bardzo dobrą frekwencję. Na razie, małymi kroczkami, pracujemy nad tym, by ustabilizować Kino dla Kobiet. Wymyślamy nowe atrakcje i planujemy tytuły na przyszłość. Już dziś wiadomo, że 23 czerwca zagramy film „Bez urazy”, a 21 lipca „Barbie”, na które serdecznie zapraszamy.

Każda z pań przy wejściu na Kino dla Kobiet dostaje torebkę z symbolicznymi upominkami. Co w nich jest?

- Między innymi bony rabatowe, na przykład na zabiegi upiększające i próbki kosmetyków. Na każde wydarzenie przygotowujemy ich tyle, ile jest miejsc w dużej sali, czyli 300. Każda musi zawierać dokładnie to samo. Była taka sytuacja, że połowa voucherów była inna. Przyszły wtedy dwie panie do okienka i powiedziały: „Halo, ja chcę to, co koleżanka”. Od tamtej pory musimy się bardzo pilnować. Ponadto panie mogą zdobyć jedną z 10 głównych nagród. Są to na przykład vouchery do SPA, sesje fotograficzne lub warsztaty. Dzieje się to losowo. Pod wybranymi fotelami przyklejamy informację o wygranej.

Dzięki Tomi Dzień Kobiet jest kilka razy w roku

A jeśli uczestniczka przyjdzie z partnerem?

- Generalnie torebki z upominkami są dla pań, ale nie kłócimy się, gdy ma towarzysza. Mieliśmy kiedyś podejrzenie, że pan usiadł na miejscu, gdzie był bonus, ale szybko oddał kartkę partnerce.

Upominki i wiele atrakcji przygotowujecie wraz z partnerami wydarzenia. A jest ich coraz więcej.

- Fajne jest to, że nie musimy ich szukać. Kino dla Kobiet stało się takim samograjem. Partnerzy sami się do nas zgłaszają. Warunkiem dołączenia do naszego projektu jest to, że każda z pań musi otrzymać od nich symboliczny prezent, najczęściej są to bony rabatowe. Mamy też gości specjalnych. Występują u nas między innymi dziewczyny z grup tanecznych Strefy Ruchu. Gościliśmy raperów Este i Daimona czy Weronikę Borowiec, którym bardzo zależy, by pokazać się pabianickiej publice. Staramy się, by naszym dziewczynom nie zabrakło atrakcji.

W ubiegłych latach Tomi dla Kobiet miało przerwę na czas wakacji. Jak będzie teraz?

- Zdecydowałem, że wszystkie nasze cykle będą się odbywały bez przerwy.

Czy Kino dla Kobiet ma szanse latem zaistnieć w plenerze?

- Raczej dołożymy plener do Kina dla Kobiet. Przedsmak tego mieliśmy 19 maja. W ogródku zaśpiewały dziewczyny z zespołu Hanok. Od dawna chciałem połączyć minikoncerty z oglądaniem filmów. Cały czas pracujemy nad tym, by takie wydarzenia działy się równocześnie. Nie zawsze panie chcą godzinę oglądać występy lub brać udział w konkursach.

Czym jeszcze zamierzacie przyciągnąć widzów?

- Chcemy wrócić do „Kina z krzyżykiem”, gdzie wyświetlane będą filmy religijne. Projekt powstał w Pabianicach. Wymyśliłem go z księdzem Michałem Misiakiem. Seanse cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem. Przyjeżdżały nawet autokary z Częstochowy. Poza tym, wszystko dzieje się spontanicznie. Chciałbym, żeby wokół kina, raz w miesiącu, działo się więcej, jakaś impreza, a nie tylko oglądanie filmów. Jak wyjdzie, zobaczymy.

Dziękuję za rozmowę.

Zapraszamy do śledzenia fp Tomi dla Kobiet. Tam będziecie na bieżąco ze wszystkimi konkursami i wydarzeniami w tym temacie.