To niecała godzina drogi z Pabianic. A zupełnie inny świat.

Efektowny stadion, remontowany sukcesywnie przez lata, z pewnością można nazwać obiektem godnym XXI wieku. Dwie trybuny wyposażone w krzesełka, w tym jedna kryta, mogąca pomieścić 500 osób pod dachem. Boisko piłkarskie okala bieżnia o tartanowej nawierzchni, są także urządzenia do innych konkurencji lekkoatletycznych jak np. pchnięcie kulą.

Nad nowoczesnym obiektem górują cztery maszty oświetleniowe, obiekt ma doskonałe nagłośnienie, itp., itd.

Tuż za stadionem znajduje się pełnowymiarowe sztuczne oświetlone boisko, z boksami dla rezerwowych i niewielką rozkładaną trybuną. Takie boisko to marzenie pabianickich piłkarzy, które wydaje się być marzeniem ściętej głowy. Dlatego, zimą nasze zespoły grają na sztucznych płytach w Łodzi, Konstantynowie, Aleksandrowie, czy nawet Sieradzu. W tej chwili, choć przygotowania do piłkarskiej wiosny w pełni, kandydaci do awansu do IV ligi – piłkarze Włókniarza – na boiska MOSiR nie mogą nawet wejść, w obawie przed zniszczeniem wyremontowanych muraw.

Czy w Pabianicach nie można zbudować sztucznego, pełnowymiarowego boiska z prawdziwego zdarzenia? Korzystałyby z niego nie tylko Włókniarz, PTC (piłkarze i piłkarki), ale zapewne zespoły z Piątkowiska, Bychlewa, Dobronia, czy Ksawerowa. W tych klubach łącznie trenuje kilkaset dzieciaków. One też grałyby na tych boiskach. A kasa miasta wzbogacałaby się o kwoty z wynajmu obiektu.

Zamiast tego miasto ma wybudować szkutnię. Dla wodniaków.

Mamy w Pabianicach znakomitą biegaczkę Kingę Królik, która – gdy jest w Pabianicach – ćwiczy na bieżni stadionu przy „Grota”-Roweckiego. Bieżni z ceglanej mączki, porośniętej kępami trawy. Można powiedzieć, że Jerzy Woźniak swoją utalentowaną biegaczkę wychował niemal na kamieniu. A ile talentów lekkoatletycznych mogłoby ćwiczyć w Pabianicach, gdyby była tartanowa bieżnia z prawdziwego zdarzenia i urządzenia do rzutów, czy skoków, takie jak w Sieradzu?

W Pabianicach nowa bieżnia też jest w planach. Tak jak szkutnia.

Za kilka tygodni piłkarze ręczni Pabiksu będą (daj Boże!) świętować awans na zaplecze ekstraklasy. Możemy być świadkami ciekawej rywalizacji o miejsce do treningu w hali powiatowej. Bo pierwsza liga to poziom niemal profesjonalny, zatem trzeba więcej trenować. A szczypiorniści halę powiatową dzielą z koszykarkami Grota i koszykarzami PKK’99. Bo innej hali z pełnowymiarowym boiskiem do piłki ręcznej nad Dobrzynką nie ma. Miasto rozebrało starą halę OBT, nie budując nic w zamian. Efekt był taki, że jakiś czas temu piłkarze ręczni wynajęli halę w Łodzi, bo w obiekcie przy świętego Jana nie wystarczyło dla nich godzin.

Jeśli dojdzie do sytuacji, w której beniaminek pierwszej ligi będzie musiał tułać się po okolicy w poszukiwaniu miejsca do treningu, staniemy się świadkami prawdziwej sportowej kompromitacji.

Hala do sportów drużynowych ma powstać na rumowisku po dawnym basenie PTC. Tak jak i szkutnia.

Przez kilkanaście lat pracy w charakterze dziennikarza sportowego nie przypominam sobie, bym redagował jakąkolwiek informację o sukcesie pabianickiego wodniaka. Szef Pabianickiego Klubu Sportów Wodnych przyznał wprost, że nawał roboty sprawia, że nie ma czasu wysyłać informacji do mediów o wynikach jego zawodników. Zatem prezesi Sawosz, Woźniak, Grzanka, Marciniak, Grenda, Gościłowicz, czy Zarzycki wychodzą na leni patentowanych i gołym okiem widać, że zbijają bąki w robocie z nudów zapychając moją skrzynkę mailową wiadomościami z sukcesami swoich zawodników. Czasem skandalicznie długich, bo liczących około 30 nazwisk.

Lekkoatleci czy szczypiorniści mają dostać od miasta nową bieżnię i halę. O najbardziej popularnej dyscyplinie sportowej w Pabianicach – piłce nożnej – nie pomyślał nikt. Piłkarze i piłkarki dostaną od miasta figę z makiem. Za to wodniacy, o których słychać tylko przy podziale środków z miejskiej kasy, mają obiecaną szkutnię. Może pozostali też muszą siedzieć cicho? Może wtedy ich zauważą?

Grzegorz Ziarkowski