Łodzianie w tym sezonie nie biorą jeńców – na 13 spotkań odnieśli 12 zwycięstw i zremisowali w ostatnim meczu ze Stalą Głowno. Z kolei stadion przy „Grota”-Roweckiego nie ma statusu twierdzy. Z siedmiu spotkań na własnym boisku włókniarze przegrali aż cztery.

W sobotnie popołudnie ponieśli piątą porażkę w tym sezonie na własnym boisku. Chociaż…

- Mecz był dobry od pierwszej do ostatniej minuty – mówi Jacek Zarzycki, prezes Włókniarza. – Mogło paść dużo więcej goli, ale kapitalny mecz zagrali obaj bramkarze.

Nasz golkiper, Michał Marciniak wyjmował piłkę z siatki dwukrotnie. W 13. minucie zaskoczył go rykoszet od jednego z kolegów, zaś tuż przed przerwą (44. minuta) bramkarza z Pabianic zaskoczył piłkarz ŁKS uderzając z 20. metrów w samo okienko.

Jedyną bramkę dla Włókniarza strzelił w drugiej minucie doliczonego czasu gry Bartosz Jarych. Po stałym fragmencie gry łodzianie zbyt słabo wybili piłkę, na linii pola karnego dopadł do niej „Mały” i uderzeniem przy słupku skierował piłkę do siatki.

- Gdyby ten gol padł z dwadzieścia minut wcześniej, byłoby dużo ciekawiej – uważa prezes. – Już wcześniej mieliśmy dobre okazje do zdobycia gola, lecz bramkarz z Łodzi kapitalnie „wyciągnął” dwie próby Sebastiana Dreslera pod poprzeczkę, obronił też ładny strzał głową Szymona Przyka.

Włókniarz: Marciniak – Kosatka, Mazur, Piotrowski, Jarych – Szafoni, Wojtyniak, Bronka, Rokuszewski – Kozanecki, Sobytkowski. Na zmiany: Czerwiński, Kaczorowski, Kuchciak, Dresler, Przyk, Kowalski.