Włókniarz notuje koszmarny początek sezonu – w czterech pierwszych meczach poniósł trzy porażki. Tę ostatnią w sobotnie popołudnie w Poddębicach. „Zieloni” nie mieli kim postraszyć Neru. Bezbarwny występ zanotował Szymon Przyk, a najgroźniejszy zawodnik Włókniarza, Kamil Kozanecki był pieczołowicie pilnowany przez rywali.

Już w 1. minucie Ner mógł wyjść na prowadzenie, gdy po wrzucie piłki z autu, futbolówka przemknęła nad głowami naszych obrońców, a piłkarz z Poddębic z bliska główkował nad poprzeczką. Włókniarz odpowiedział sześć minut później – Kozanecki minął dwóch rywali i strzelił płasko w dalszy róg. Bramkarz Neru wybił piłkę na rzut rożny.

Później tempo gry spadło, dopiero po kwadransie na murawie wydarzyło się coś godnego uwagi. Gospodarze chybili po strzale z pola karnego. W kolejnej akcji Ner także nie trafił w bramkę. W 24. minucie po strzale Maksymiliana Kowalskiego bramkarz z Poddębic odbił piłkę, a poprawka Mateusza Żabolickiego sprzed pola karnego poszybowała nad poprzeczką.

Po półgodzinie gry indywidualna akcja Kozaneckiego zakończyła się strzałem z ostrego kąta w bramkarza, a w 37. minucie Patryk Wojtyniak uderzył z 20. metrów nad poprzeczką. Przed przerwą zaatakowali gospodarze – najpierw Michał Marciniak poradził sobie z uderzeniem przy bliższym słupku, a w 44. minucie Bartosz Jarych ofiarną interwencją zablokował składającego się do strzału napastnika Neru.

Po zmianie stron obejrzeliśmy wielki pokaz niemocy z obu stron. Gra była rwana, płynne akcje można było policzyć na palcach jednej ręki. Setnie wynudzili się obaj bramkarze, a kibice mogli podziwiać chylące się ku zachodowi słońce, odbijające się w tafli pobliskiego stawu. Widoki iście poetyckie.

Mniej poetycka była gra piłkarzy. Nawet gdy Ner wypracował jakąś okazję, to piłkarz z Poddębic główkował w dobrze ustawionego Jesusa. Nasz Brazylijczyk nie miał w sobotę najlepszego dnia. Nie posłał bodaj ani jednego celnego dalekiego podania. Wtedy, gdy trzeba było przyspieszyć grę – niepotrzebnie przetrzymywał piłkę. Gdy trzeba było uspokoić – podawał pod nogi rywali. Jesus wprowadzał mnóstwo nerwowości w poczynania zespołu z Pabianic.

Kibice z Poddębic szans na zwycięstwo upatrywali w wejściu na boisko Włodzimierza Nowaka. Z ich rozmów wynikało, że ten doświadczony piłkarz jest prawdziwą legendą w powiecie poddębickim i okolicach. Być może mieli rację, bo od momentu pojawienia się Nowaka na murawie, w meczu coś zaczęło się dziać. W naszej bramce czujny był Marciniak, który nie dał się zaskoczyć po strzale z dystansu w 71. minucie, a sześć minut później świetnie obronił uderzenie głową z ośmiu metrów.

W 81. minucie nasz bramkarz popełnił jedyny błąd w tym meczu. Jakże kosztowny. Wyszedł do dośrodkowania z rzutu wolnego i zderzył się z obrońcą. Piłka wyleciała mu z rąk, z czego skorzystał Ukrainiec Serhij Paias i kopnął do pustej bramki.

Włókniarz nie miał armat, by odrobić straty. Szarże Sebastiana Dreslera kończyły się na obrońcach Neru, a jedyny strzał Włókniarza na bramkę w drugiej połowie – w 86. minucie w wykonaniu Artura Sobytkowskiego obronił bramkarz. W 90. minucie napastnik z Poddębic znalazł lukę między nogami Marciniaka i sprytnie strzelił, ale futbolówka tylko odbiła się od słupka. Włókniarz po czterech kolejkach ma na koncie jedynie trzy punkty.

Włókniarz: Marciniak – Kosatka, Bronka, Jesus, Jarych – Kowalski (60. Dresler), Żabolicki (72. Sobytkowski), Wojtyniak, Rokuszewski – Kozanecki (79. Kaczorowski), Przyk (70. Kuchciak).