- Graliśmy podczas śnieżycy, ale warunki nie mogą być dla nas usprawiedliwieniem – przyznaje Michał Prusinowski, kierownik PTC. – Od trzech tygodni ciężko trenujemy. Było widać, że nogi nie chciały nas nieść.

W pierwszej połowie „fioletowi” dotrzymywali kroku grającej klasę wyżej Victorii. Ba, nawet dwukrotnie prowadzili – 1:0 po trafieniu Kacpra Kamińskiego oraz 2:1 po golu testowanego pomocnika.

Po zmianie stron nowy trener Victorii, Radosław Surowiec wprowadził do gry sporo świeżej krwi, podczas gdy Leszczyński miał do dyspozycji jedynie dwóch zawodników. Sam też wszedł na boisko na ostatnie minuty.

- Trudno wymagać od 53-latka, by hasał po boisku 90 minut – mówi Prusinowski. – Poza tym trener też musi z boku spojrzeć na grę, by wskazać błędy chłopaków.

Początek drugiej połowy jeszcze był obiecujący, bowiem na 3:3 wyrównał Marcin Bączał. Później do siatki trafiali tylko gospodarze.

- Popełnialiśmy błędy, które Victoria wykorzystywała – podsumowuje Prusinowski.

W zespole PTC brakowało ponad 10 piłkarzy. Powodem były obowiązki zawodowe oraz kwarantanny. Nie było kontuzjowanego Bartosza Kaczmarka. Łukasz Łukomski czeka na operację.

PTC: testowany – Kopka, Hiler, Sikorski, Konieczny – Kamiński, testowany, Malinowski, Bieliński – Wojtunik, Dzikowski. Na zmiany: M. Bączał, Okrojek, Leszczyński.