W tabeli wiosny „zieloni” zajmują trzecią pozycję. Od Włókniarza lepiej punktują tylko AKS SMS Łódź i Ner Poddębice. Inna sprawa, że „zieloni” mają jeden mecz rozegrany więcej niż choćby GKS Ksawerów. Jednak sześć wygranych i jeden remis w dziesięciu meczach to naprawdę dobry rezultat.

Środowy – zaległy – mecz rozpoczął się od wpadki Igora Kocika, która przyniosła Sokołowi prowadzenie. Od 14. minuty przegrywaliśmy 0:1. Jedenaście minut później był remis. To, co zrobił Kamil Kozanecki można było oglądać bez końca. Napastnik Włókniarza dostał podanie z prawej strony, w polu karnym przerzucił piłkę nad stoperem i efektownym wolejem skierował piłkę do siatki.

Nie minęło pół godziny, a Włókniarz prowadził 2:1. Tym razem z gola cieszył się Maksymilian Kowalski. Bramkę poprzedziło kilkanaście podań, jakie wymienili jego koledzy. Ostatecznie piłka trafiła na prawą stronę, skąd poszło dośrodkowanie w pole karne. Kowalski zamknął centrę ładnym uderzeniem z powietrza w przeciwległy róg bramki. Piłka tuż przy słupku wpadła do siatki.

Niespełna dziesięć minut po przerwie Sokół wyrównał. Ale później z goli cieszyli się tylko gospodarze. W 67. minucie ze skraju pola karnego płasko uderzył Kozanecki, czym zaskoczył bramkarza gości i było 3:2. 180 sekund później po dośrodkowaniu Patryka Wojtyniaka z rzutu rożnego Szymon Przyk strzelił głową. Bramkarz z Aleksandrowa odbił piłkę, ale Przyk pospieszył z dobitką i przytomnie wpakował futbolówkę pod poprzeczkę.

Włókniarz nie miał dość strzelania. Wynik ustalił w 78. minucie Dawid Acela, który wykonywał rzut wolny z 22. metrów. „Acel” podbiegł do piłki, kopnął niby od niechcenia, a piłka zerwała pajęczynę z okienka bramki gości. To był gol, który z pewnością mógł rywalizować z trafieniami z pierwszej połowy o miano bramki meczu.

Włókniarz: Kocik – Kosatka, Czerwiński (56. Czerwiński), Mendak (60. Mazur), Jarych – Kowalski (65. Dresler), Acela, Nazarczyk, Szafoni (77. Rokuszewski) – Kozanecki (76. Kuchciak), Kozak (56. Przyk).