Wystarczyły ledwie dwa przegrane spotkania, by wicelider (LKS Różyca) i trzeci zespół w tabeli (GKS Ksawerów) „odjechały” włókniarzom na sześć punktów.

W środę nikt nie zakładał straty punktów, bowiem GLKS Sarnów/Dalików walczy o ligowy byt. Walczy naprawdę dzielnie – do meczu wywalczył wiosną 13 punktów, zaś Włókniarz tylko dwa więcej. Po meczu to gospodarze dopisali sobie trzy kolejne „oczka”.

W pierwszej połowie Igora Kocika dwukrotnie pokonał najlepszy strzelec Dalikowa – Przemysław Kołakowski. Najpierw strzelił w 15. minucie, na 2:0 „poprawił” 21 minut później. W pierwszej połowie bramkarz gospodarzy wykazał się czujnością m.in. przy główce Grzegorza Gorącego i strzale Ołeha Korobki.

Niespełna dziesięć minut po przerwie nasz bramkarz skapitulował po raz trzeci. 0:3 w Dalikowie wyglądało naprawdę źle. W 56. minucie Damian Madaj wykorzystał podanie Bartosza Jarycha z prawej strony i zdobył gola. Włókniarz atakował, ale bez przekonania. Próby Jarycha i Szymona Czerwińskiego obronił bramkarz. Wreszcie w 78. minucie na strzał z daleka zdecydował się Tomasz Niżnikowski. Piłka odbiła się od obrońcy i zmyliła bramkarza. Było 3:2.

Do wyrównania brakowało tylko jednej bramki. Po raz kolejny szczęścia próbował Niżnikowski, ale chybił, zaś strzał nożycami Szymona Adamiaka utknął w gąszczu nóg obrońców z Dalikowa.

Włókniarz: Kocik – Kowalski (55. Jarych), Czerwiński (68. Przyk), Piotrowski (46. Acela), Gorący – Korobka, Leonow, Nazarczyk (55. Kosatka), Szafoni (55. Niżnikowski), Madaj (75. Adamiak) – Jach.