Zgierzanie byli szybsi, dokładniejsi, lepiej zorganizowani. Pierwsze trzy bramki dla nich padły niemal po identycznych akcjach – szarży skrzydłem i wycofaniu piłki w pobliże linii szesnastego metra.

- Boisko w Zgierzu jest duże, mieli sporo przestrzeni, by nas rozciągnąć i wypracować dobre okazje. Nie ukrywam, że nie nadążaliśmy za Włókniarzem w tym meczu – mówi trener Iskry.

W pierwszej połowie Iskra miała dwie okazje – Michał Cichacki nie trafił w bramkę, zaś po podaniu Radosława Jurkowskiego, Nikodem Nowakowski chybił celując w dalszy róg.

Po zmianie stron gospodarze prowadzili już 6:0, gdy w 65. minucie Nowakowski szarpnął lewą stroną, zszedł do środka, minął obrońcę i z pola karnego strzelił nie do obrony. Dziesięć minut później znów „Nikoś” ograł przeciwnika, który sfaulował go w polu karnym. Jurkowski trafił z „jedenastki” na 6:2.

Do końca meczu Iskra straciła jeszcze dwie bramki, ale sama też mogła strzelić, bowiem mecz się otworzył. Najbliżej szczęścia był rezerwowy Jan Piotrowski, który trafił w spojenie słupka z poprzeczką.

Iskra: Kowalczyk – Pilarz, Cichacki, Kaczmarek, Stachowski (60. Piotrowski) – Lisowski, Sokolovskyi, Kasztelan (65. Kołakowski), Nowakowski – Jurkowski, Dąbrowski.