ad

W rozmowie z Życiem Pabianic nowy-stary prezes opowiada o tym, co udało się zrealizować w trakcie pierwszych czterech lat pracy i jakie są plany na następne cztery lata.

Życie Pabianic: Będzie Pan kierował Włókniarzem przez kolejne cztery lata. W jakim stanie zastał Pan klub przed pierwszą kadencją?

Jacek Zarzycki: Trochę rzeczy trzeba było poprawić i uporządkować. Na pewno do poprawki była pierwsza drużyna, która pełniła rolę wizytówki klubu. Trzeba było usprawnić organizację w zakresie funkcjonowania drużyn młodzieżowych, odbudować pewne struktury. Poprzedni zarząd z prezesem Jarosławem Kosmalą utworzył jakiś zalążek struktur młodzieżowych, natomiast my mocniej postawiliśmy na młodzież.

Jak wtedy wyglądały finanse klubu? Trzeba było regulować jakieś zaległości?

W ostatniej chwili poprzedni zarząd uregulował część zaległości, prezes Kosmala pomógł znaleźć sponsora, by je spłacić. Były do opłacenia sprawy bieżące klubu, poza tym musieliśmy spłacić 15 tysięcy złotych zadłużenia w Łódzkim Związku Piłki Nożnej oraz wypłacić piłkarzom należności za ostatni sezon. Przez pierwsze cztery lata udało nam się załatać dziury w budżecie i finansowo wyjść na prostą.

W tej chwili Włókniarz jest z finansami na zero czy na plusie?

Jesteśmy na małym plusie. Nie ma zaległości ani w Łódzkim Związku Piłki Nożnej, ani za wynajem obiektów. Włókniarz reguluje należności na bieżąco.

A zaległości w stosunku do zawodników?

Nie ma żadnych.

Kto wspiera Włókniarza?

Mamy sponsora z Bełchatowa, firmę pana Seweryna Kruczyńskiego, który był z nami wcześniej i został na kolejne lata. Od niego możemy liczyć na stałą kwotę przekazywaną na klub. Pomaga nam firma pana Mariusza Gały, mamy też sporo mniejszych sponsorów, siatka wspierających nas firm ciągle się poszerza. Są chętni do sponsorowania Włókniarza i to cieszy. Małymi krokami idziemy do przodu.

Co chciałby Pan zrobić przez drugą kadencję?

Na pewno kolejne kroki do przodu. Odbudowaliśmy struktury drużyn młodzieżowych, których w tej chwili mamy piętnaście. To jest mocny fundament do budowania solidnego klubu. Zabrakło nam sukcesu seniorów. Miasto, które ma 60 tysięcy mieszkańców powinno mieć co najmniej czwartą ligę.

W poprzednim sezonie atak na czwartą ligę się nie udał. Dlaczego?

Chyba za bardzo napompowaliśmy balonik. Mieliśmy dobry zespół, ale coś poszło nie tak.

Wiecie co poszło nie tak?

Teraz wiemy, że postawilibyśmy na nieco innych zawodników. Być może ta grupa ludzi była zbyt długo ze sobą, trzeba było zrobić pewne zmiany. Postawiliśmy na zgranie zespołu, ale to nie przyniosło efektu w postaci awansu. Nawet nie tyle awansu, co walki o tę czwartą ligę. Końcówkę sezonu mieliśmy dobrą, wiosną – oprócz walkoweru z UKS SMS Łódź – nie przegraliśmy u siebie żadnego meczu, zanotowaliśmy serię siedmiu meczów bez porażki. Widać, że z chłopaków zeszła presja i mogli pokazać pełnię swoich umiejętności.

Liderem tamtej drużyny miał być Jakub Rozwandowicz. Nie wyszło…

Jakub nie mógł pogodzić gry w piłkę z pracą. Poszedł w kierunku zawodowym, ma już swoje lata, chce się ustatkować. Liczyliśmy, że to będzie człowiek, który pociągnie zespół. Nie udało się, trudno. Nie załamujemy rąk, przed nami kolejny sezon.

Do którego przystąpicie z mocno przewietrzoną szatnią. Będzie brakowało sześciu zawodników, którzy wyjdą na boisko przeciwko Włókniarzowi w barwach Term Uniejów.

Z tej szóstki Kamil Staniewski nie był do naszej dyspozycji od połowy rundy jesiennej. To trzy czwarte sezonu. Od połowy wiosny nie było Adriana Nowackiego, Pawła Leonowa i kontuzjowanego Sebastiana Muchy. Do grania byli tylko Dawid Acela i Oskar Nazarczyk. Ale nasze drogi się rozeszły. Życzymy naszym byłym zawodnikom samych sukcesów i będziemy się z nimi widzieli na boisku. Do nikogo nie żywimy urazy.

Kto zastąpi tych zawodników?

Mamy wartościowe wzmocnienia w środku pola: Bartosza Bronkę i Mateusza Żabolickiego, oni mogą sporo dobrego wnieść do zespołu. Jest też Patryk Wojtyniak i Kamil Kozanecki. Naszą największą bolączką jest brak stopera i rozglądamy się za wzmocnieniem na tej pozycji. Przyszło dwóch bramkarzy, mamy na tej pozycji dwóch młodych graczy, co sprawia, że nie będziemy mieli kłopotu z młodzieżowcami. Chociaż problemów z młodzieżowcami nie było. W klasyfikacji Pro Junior System dla ligi okręgowej zajęliśmy piąte miejsce. To wysoka lokata, a nasi wychowankowie pokazali, że warto na nich stawiać.

O co w tym sezonie będzie grał Włókniarz?

O wysokie miejsce w „okręgówce”. (śmiech).

Czyli które?

Nie nastawiamy się na pierwsze, drugie czy piąte miejsce. W tym roku chcemy wykonać swoją pracę w stu procentach, ale nie nadmuchujemy balonika, żeby nie pękł jak w ubiegłym sezonie.

W klubie jest dość swobodny przepływ zawodników między drużyną z „okręgówki”, a rezerwami z A Klasy?

Niektórzy pokazali, że dobrymi meczami w A Klasie można wskoczyć do pierwszej drużyny, czego przykładem był choćby Nazarczyk. Dostał szansę w „okręgówce” i ją wykorzystał. Kolejni gracze to Szymon Przyk, Kozanecki, Aleksander Kozak, Igor Kocik. Oni wszyscy terminowali w rezerwach, teraz stanowią o sile pierwszego zespołu. Zresztą wszyscy pracują razem, trenerzy decydują, kto jedzie na mecz ligi okręgowej, a kto zagra w A Klasie.

W rozgrywkach młodzieżowych bardzo dobrze radzi sobie grupa trenerów Jacka Włodarczewskiego i Michała Kukulskiego z rocznika 2007. Uda się utrzymać tych chłopców w klubie?

Wzmacniamy ten zespół. Dołączyło do niego czterech wartościowych zawodników, którzy w każdej chwili mogą wskoczyć do składu. Trenerzy wykonali świetną robotę, bowiem o wzmocnienia w tej grupie wiekowej w naszej okolicy jest ciężko. Konkurencja jest duża – Widzew, ŁKS, AKS SMS, a mimo tego trenerzy przekonali chłopców, że warto iść do Włókniarza. Wielki szacunek dla nich.

Gdzie trenuje włókniarska młodzież? Piętnaście grup ciężko zmieścić na trzech boiskach…

Każda grupa jest dla nas priorytetowa. U nas zimą nie ma gdzie trenować, więc opłacamy wynajem sal, orlików, boiska na obiektach ChKS Łódź. Przy skromnej dotacji z samorządu w wysokości 80 tysięcy złotych nie mamy możliwości wsparcia wszystkich piętnastu grup. W tamtym roku za wynajem obiektów zapłaciliśmy około 30 tysięcy złotych. To prawie połowa dotacji. Przy takiej ilości grup nie mieścimy się na obiektach MOSiR-u.

Jak wygląda współpraca klubu z miastem i z MOSiR-em?

MOSiR to jeden z naszych większych sponsorów. Utrzymuje nasze boiska i szatnie, a na przykładzie naszych sąsiadów zza miedzy wiemy, że idą na to niemałe pieniądze. Współpraca z panem dyrektorem Adamskim i z miastem układa się dobrze, nasze ustalenia są zawsze realizowane.

Wracacie na główne boisko przy „Grota”-Roweckiego?

Mamy informację, że 4 sierpnia skończy się inwestycja i będzie odbiór budowlany. 27 lipca pracownik Łódzkiego Związku Piłki Nożnej przeprowadził weryfikację głównej płyty, a dzień później otrzymałem ze związku pisemną informację, że klub uzyskał licencję na dwa kolejne sezony. Pozostaje tylko grać.

Czego życzyć Włókniarzowi w tym sezonie?

Dużo strzelonych, mało straconych bramek i zero kontuzji. I tak dla każdej grupy. Nie tylko dla seniorów.

Rozmawiał: Grzegorz Ziarkowski