Zgierzanie zainaugurowali piłkarską wiosnę, wygrywając 13:0 z GLKS Sarnów/Dalików, a aż siedem goli strzelił Sebastian Ceglarz (dawniej III-ligowa Warta Sieradz). W kadrze drużyny znajduje się też m.in. Jakub Bistuła (dawniej Pelikan Łowicz). Choćby te dwa nazwiska w szeregach rywala wskazywały na to, że w piątkowy wieczór na boisku SMS w Łodzi łatwo o punkty nie będzie.

Pierwsza połowa była wyrównanym widowiskiem. Ze strony pabianiczan szczęścia próbowali Paweł Leonow (uderzenie nad bramką), a w 12. minucie golkiper ze Zgierza popisał się dwiema kapitalnymi interwencjami, najpierw broniąc „szczupaka” w wykonaniu Sebastiana Dreslera, a później końcówkami palców wybijając strzał w okienko Sebastiana Muchy.

W 25. minucie „zieloni” dali się zepchnąć do defensywy. Piłka fruwała w okolicy naszej bramki, w końcu po dośrodkowaniu z prawej strony gracz ze Zgierza pokonał Igora Kocika. Minutę później szybki wypad naszych przyniósł korner. Dośrodkowanie na dalszy słupek spadło na głowę Damiana Madaja, który uderzeniem przy słupku doprowadził do remisu.

Do przerwy zgierzanie nie wykorzystali sytuacji sam na sam (napastnik nie trafił w bramkę), a w 44. minucie Kocik obronił strzał z bliska. „Zieloni” odpowiedzieli akcją Leonowa i strzałem Kozaneckiego wprost w bramkarza.

Sześć minut po przerwie prostopadłe podanie rozerwało pabianicką defensywę i Kocik zmuszony był do interwencji na skraju pola karnego. Nasz bramkarz trafił w nogi pędzącego napastnika i tylko pobłażliwości arbitra zawdzięcza, że za ten faul obejrzał żółtą kartkę. Zgierzanie mieli jednak rzut karny, który pewnie wykorzystali (2:1).

Okazje do wyrównania były. W 55. minucie Leonow znalazł się na ósmym metrze i miał przed sobą tylko bramkarza. Niestety, trafił wprost w niego. Pięć minut później w pole karne wbiegł Dresler, lecz z ostrego kąta i on obił golkipera ze Zgierza.

A potem nastąpił dramat Włókniarza na wielu płaszczyznach. Nie umieliśmy skonstruować akcji, po której wypracowalibyśmy jakąś klarowną okazję. Wprowadzeni na boisko napastnicy Rafał Kuchciak i Szymon Przyk oddali po jednym strzale. Uderzenie tego pierwszego nie doleciało do bramki, po główce drugiego golkiper ze Zgierza złapał piłkę jak śniętą muchę. Czasem można było odnieść wrażenie, że nasi grają sparing, a nie mecz o ligowe punkty. Piłkarze ze Zgierza motywowali się nawzajem, rozmawiali ze sobą na boisku, korygowali ustawienie. Nasi czekali chyba na kolejne ciosy… I je otrzymali.

W 74. minucie po akcji lewą stroną gracz ze Zgierza popisał się kapitalnym lobem, po którym Kocik po raz trzeci sięgał do siatki (3:1). Sześć minut później jego wyczyn próbował skopiować Szymon Szafoni, lecz jego próba była zbyt lekka i piłka wylądowała w rękach bramkarza. W 85. minucie mieliśmy furę szczęścia, gdy potężny strzał poszybował tuż obok okienka naszej bramki. Trzy minuty później kolejne prostopadłe podanie wyprowadziło napastnika ze Zgierza sam na sam z Kocikiem. Strzał był mocny, piłka po ręku naszego golkipera wpadła do siatki.

4:1 i można było gasić światło.

Włókniarz: Kocik – Kosatka, Czerwiński (68. Przyk), Mazur, Jarych – Szafoni, Leonow, Madaj, Mucha (68. Acela), Dresler (75. Kowalski) – Kozanecki (61. Kuchciak).