Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 2:0. Pierwszą bramkę strzelił Filip Adamczyk, drugą Jakub Podkoń. Po przerwie na 3:0 trafił Przemysław Kołakowski i wszystko szło jak po maśle. Do 66. minuty.

- To mógł być punkt zwrotny meczu, bowiem za drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę boisko opuścił Michał Lewandowski – mówi Łukasz Wijata, trener GKS. – Graliśmy w osłabieniu i szybko straciliśmy bramki. W 70. i w 78. minucie rywal zaskakiwał nas przy rzutach rożnych. Zanosiło się na nerwową końcówkę.

Na szczęście tak się nie stało, bowiem jedną z akcji GKS celnym strzałem wykończył rosły Ernest Ławniczak. Stracona czwarta bramka podcięła skrzydła gościom, którzy nie byli w stanie nawiązać walki.

GKS: Osypczuk – Lewandowski, Ziółkowski, Kaźmierczak – Podkoń (Papuga), Kasztelan (Szynka), Pierzyński, Jurkowski (Stańczyk), Adamczyk (Żurawski) – Kołakowski (Mąkosza), Ławniczak (Pestka).