Gospodarze zaczęli od prowadzenia 3:0. Ich kanonadę przerwał trafieniem Dariusz Orliński w 4. minucie. Kolejne dwa gole dołożył Dawid Szpejna, a dla Pabiksu z karnego rzucił Bartłomiej Kiełbasiński. Następnego karnego „Kiełbasa” już nie rzucił, a kolejny gol dla pabianiczan (znów Kiełbasiński) padł w 13. minucie przy stanie 10:2 dla AZS. W 21. minucie gospodarze prowadzili już 17:6. Na domiar złego w pabianickiej ekipie kontuzji łuku brwiowego doznał Orliński. W końcówce pierwszej części Pabiks zniwelował straty do ośmiu bramek.

Po zmianie stron mecz właściwie bez historii – na seryjne trafienia AZS-u, Pabiks odpowiadał pojedynczymi golami. Pomiędzy 53. a 59. minutą warszawianie rzucili sześć goli z rzędu, czym dobili osłabionych pabianiczan. W naszym zespole zabrakło m.in. pauzującego za czerwoną kartkę z ubiegłej kolejki Bartosza Gościłowicza i kontuzjowanego Sylwestra Sobolaka.

- Ostatnio mamy taką tradycję, że wiosna jest nasza. Przepracujemy solidnie półtora miesiąca zimowej przerwy i wiosną zaatakujemy – mówi Stefan Grzanka, kierownik Pabiksu.

AZS UW Warszawa – Pabiks Pabianice 40:23 (22:14)

Pabiks: Oklejak, Forc – Kiełbasiński 9, Walocha 3, Orliński 2, Bagiński 2, Domagalski 2, Nowicki 2, Zajączkowski 2, Strzelec 1, Pietrzykowski, Stawicki, Cieślik.