ad

W mieszkaniu Pojedzieńców swoje terraria mają również dwa gekony orzęsione, ptasznik, rodzinka pająków skakunów, żaba rogata i jaszczurka - teju argentyńskie.

- Gady trzymam od ponad dziesięciu lat, mam to w genach - opowiada z uśmiechem Marta, absolwentka grafiki. - Jak byłam mała, to łapałam wszystko, co się rusza i tak mi zostało.

Prezentację „gadziej” rodzinki pani Marta rozpoczyna od przedstawienia pytona królewskiego – Ani, pięknej choć kąśliwej pannicy.

- Ona ma charakterek – mówi z uśmiechem właścicielka. – Pokazała go już na samym początku, gdy trafiła do nas jako trzymiesięczny brzdąc. Potrafi się wściec, atakowała nas, ale jeszcze nie udało jej się nikogo ukąsić, po prostu nie trafiła. Nie miała szans. Za długo mam węże, żeby nie wiedzieć, kiedy szykują się do ataku.

Jak zapewnia właścicielka, pytony nie mają dużych kłów. Jeżeli ugryzą, to nieboleśnie.

- Ale nie dałam jej do ręki dziecku – dodaje.

A w domu jest chętny do zabawy z egzotycznymi domownikami. To trzyletni Kaziu, syn państwa Pojedzieniec, który towarzyszy mamie i z dużym zaangażowaniem uczestniczy w prezentacji egzotycznego towarzystwa.

- Ania mieszka już z nami cztery miesiące. Sporo urosła w tym czasie. Ma apetycik - dodaje Marta. – Dużo je, nie grymasi.

Mrożone myszki w menu
Jej menu to jedna, dwie myszki tygodniowo. Gryzonie podawane są wężom martwe.

- Żywe mogłyby pokąsać gady, a myszy potrafią głęboko ugryźć. Dlatego kupujemy je zamrożone w paczkach – dodaje opiekunka gadów. – W lodówce mamy przeznaczoną na ten cel specjalną półkę. Karmienie to trochę taki teatrzyk pacynkowy. Trzeba pomachać myszą przed wężem, żeby się nią zainteresował i zaatakował. Wąż chwyta zdobycz i owija się wokół niej. Połyka mysz w całości. Po dziesięciu minutach nie ma już po niej śladu. Po takim posiłku gad odpoczywa przez kilka dni.

Gdy pyton chce zaatakować, wycofuje się, szykuje się w ten sposób, żeby wystrzelić do przodu. Bardzo wystraszony zwija się w kulkę tak, że nie widać mu głowy.

- One nie są wcale takie głupie, potrafią nauczyć się pewnych zachowań, oswajają się z obecnością człowieka - zapewnia Marta. - Gdy są często brane na ręce, przestają być agresywne, o ile takie były, bo to łagodne zwierzęta. Ania jest u nas wyjątkiem. 

Węże lubią ciepło naszego ciała. Gdy jest chłodniej, grzeją się trzymane na rękach. Lubią też się „zabawić”.

- Jak chcemy zapewnić mu rozrywkę, wrzucamy do terrarium na przykład rolkę papieru toaletowego – dodaje Marta. - Wąż od razu identyfikuje to jako coś nowego. Jest zainteresowany, chodzi po tym, oplata się. To mogą być też niektóre zabawki naszego syna.

Pręga to wyjątkowa ozdoba
A może się nią pochwalić kolejna podopieczna Marty, roczna samica - Eliś. Charakterystyczna pręga na jej ciele to skutek obecności genu, który manifestuje się tylko w parze. To tak zwany gen recesywny – musieli mieć go oboje rodzice pytona.

- Każdy z moich węży ma inne umaszczenie – dodaje opiekunka gadów. – Zwracam na to szczególną uwagę. Pyton musi mi się podobać i mieć ciekawe, rzadkie geny, wtedy go kupuję. W przyszłości planuję rozpocząć hodowlę. Dlatego dbam o różnorodność genetyczną i wyjątkowe umaszczenie moich podopiecznych.

Eliś jest pięknym, łagodnym wężem, ma już ponad metr. To ulubienica Kazia, który chętnie bierze ją na rączki. To spora, metrowa samiczka, która na posiłek potrafi połknąć szczura.

Niecodzienną urodą zachwyca również 3-miesięczny Vanish – najnowszy nabytek Marty. To łagodny i żywotny samczyk, który posiada cechę nazywaną u węży piebald. Piebaldy mają białe przebarwienia, mniejsze lub większe. Czasem w postaci drobnych plam. Vanish jest niemal cały biały, tylko głowa i końcówka ogona są brązowe.

- To też rzadka recesywna cecha – dodaje właścicielka.

Kolejna gadzia pannica to roczna Parówa.

- Miała być samiczką, ale zaczynam w to wątpić, bo jest mniejsza od Eliś, a obie są w tym samym wieku. U pytonów samice są większe, dorastają nawet do dwóch metrów, samce tylko do metra z kawałkiem – wyjaśnia opiekunka. – Dojrzałość płciową osiągają w wieku dwóch lat, a na wolności dożywają do dziesięciu. W hodowlach mogą żyć nawet ponad 20. 

W naturalnym środowisku pytony są samotnikami. Spotykają się tylko na amory i rozchodzą w zgodzie, gdy samica jest gotowa do złożenia jaj.

- Dlatego każdy z nich ma osobne terrarium, nie eksperymentuję ze zwierzętami - dodaje Marta. - Nie zaprzyjaźniam ich na siłę. Sezon godowy zaczyna się latem, gdy jest ciepło. Jaja raczej zabiera się do inkubatora, a po dwóch miesiącach wykluwają się z nich młode.

Kolejny jegomość to Jeżyk – piękny samczyk.

- Jest łagodny, ale zanim go wyciągnę z terrarium, muszę dać mu znać, że nie jestem jedzeniem - dodaje z uśmiechem Marta. – To pytoni przystojniak. Ma dominujące cechy, które przekaże swojemu potomstwu - kropki i charakterystyczne paski, może coś jeszcze wpadnie od samiczki.

To nie takie tanie hobby

- Jak byłam biedną studentką, to nie było mnie stać na tyle gadów - dodaje Marta. - Takie wyjątkowe genetycznie okazy mogą kosztować nawet dwa i więcej tysięcy. Ale ceny klasycznie umaszczonych pytonów zaczynają się już od 250 do 400 złotych.

Węże to nie jedyne egzotyczne zwierzaki mieszkające pod jednym dachem z państwem Pojedzieniec. W akwarium skacze jeszcze pięć żabek z gatunku heterixalus alboguttatus. A w osobnym terrarium urzęduje żaba rogata.

- To Vincent – prezentuje żółtego przystojniaka Marta. - Chłopak potrafi być głośny, zwłaszcza w nocy, gdy sobie donośnie beknie. Ta żaba występuje głównie w Argentynie, Brazylii i Urugwaju. Jest dość długowieczna, bo dożywa nawet do dziesięciu lat.

Donek i Pierdonek to gekony orzęsione. Aksamitne w dotyku jaszczurki wyróżniają się charakterystycznymi rzęskami przy oczach. W niewielkich szklanych akwariach mieszkają skakuny królewskie – urocze pająki hipnotyzujące zestawem małych oczek. Marta trzyma je osobno, z myślą, że w przyszłości doczekają się potomstwa.

- Na razie podchodzą do siebie sceptycznie – mówi z uśmiechem opiekunka.  - Jest ryzyko, że samiczka zje samca przy próbie kontaktu, dlatego przed spotkaniem będę musiała ją maksymalnie nakarmić.

W takim towarzystwie nie mogło zabraknąć ptasznika.

- To jadowity pająk, ale jego ugryzienie przypomina w sile użądlenie osy – dodaje Marta.

Pupilką domowników jest duża jaszczurka - teju argentyńskie.

- To ponadroczna samiczka – dodaje Marta. - Trzeba jednak z nią uważać, ma swoje humory. Potrafi zdzielić ogonem. To jeden z najbardziej inteligentnych gadów. Jak się na nią patrzy, to widać, że ona próbuje nawiązać kontakt, obserwuje, chce sprawdzić, o co nam chodzi. Inne gady po prostu patrzą bez wyrazu.

Teju ma też spory apetycik. Nie grymasi.

- Na jeden posiłek potrafi zjeść pięć sporych szarańczy i poprawić jeszcze surowym mięsem i bananami – dodaje opiekunka.

Marta jaszczurkę sprowadziła z hodowli w Czechach.

- Nie polecam jej niedoświadczonym pasjonatom – dodaje. - To wymagające zwierzę. Musi mieć miejsce w terrarium cieplejsze i chłodne, i specjalne oświetlenie. Teju zapadają w zimowy letarg. Trzeba zapewnić im wtedy spokój.