Maria Nowak prowadzi swoją małą pracownię w piwnicy bloku przy ul. Smugowej 21. Przez lata w tym miejscu zakład szewski miał Henryk Wartalski. Po jego śmierci, w 2020 roku przejęła go pani Maria.

- Fachu nauczył mnie Andrzej Wartalski, szewc z Podleśnej i prywatnie brat Henryka. Pomagał mi często przy przeróbkach butów ślubnych, które przez lata tworzyłam od podstaw pod szyldem Marianna No – opowiada.

W butach zaprojektowanych przez Marię Nowak chodziły nie tylko Polki. Jej projekty znalazły uznanie w oczach klientek z Anglii, krajów skandynawskich, a nawet Dubaju. Dlaczego zmieniła zajęcie?

- Zmusiła mnie do tego sytuacja covidowa. Śluby i wesela przystopowały przez obostrzenia. Po półtora roku czekania na lepsze czasy, trzeba było w końcu zmienić zawód – opowiada. - A że lubię dłubać przy butach, zajęłam się ich naprawą i poprawkami. Być może przejęłam coś po tacie, który był majstrem w fabryce obuwia. Pamiętam, że w domu reperował nasze buty.

Klienci, którzy po raz pierwszy trafiają do pracowni, są zaskoczeni, widząc wśród narzędzi i sterty butów atrakcyjną blondynkę. Utarło się, że to raczej męski zawód. 

- Panowie kwitują to uśmiechem. Panie dziwią się najbardziej, ale potrafią rzucić miły komplement pod moim adresem – mówi pani Maria.

Nie tylko zdarte fleki

Szewstwo kojarzy się nam głównie z naprawą obuwia - z klejeniem zelówek, wymianą ekspresów i fleków. Poza standardowymi usługami, w pracowni przy ul. Smugowej dawny blask odzyskują m.in. skórzane torebki. Pani Maria bez problemu naszywa nawet skórzane łaty, chociażby na spodnie motocyklowe.

- Z wykształcenia jestem technologiem odzieżowym, a z zawodu krawcową, więc szycie mam opanowane – stwierdza z uśmiechem.

Z czym pabianiczanie przychodzą do pracowni najczęściej? Prym wiodą zdarte fleki i rozklejone podeszwy. Sporo zamówień jest na wymianę siatki w podartych zapiętkach obuwia sportowego.

- Większość z nas nie używa przy zakładaniu obuwia łyżki. Tył buta zagina się, usztywnienie pęka i robi się nieestetyczna dziura. I takie rzeczy są do zrobienia – zapewnia. - Przed sezonem letnim często wymieniam całe cholewki przy klapkach. Mam też klientki, dla których odnawiam obuwie ortopedyczne.

Coraz więcej pań docenia możliwość renowacji całych butów – odświeżenia koloru, wypastowania i zaimpregnowania cholewki.

- Przydarzyła mi się historia z kozaczkami „Emu”. Ktoś poradził ich właścicielce pranie w zmywarce. Niestety, posłuchała – opowiada pani szewc. - Buty udało się uratować po trzech godzinach czyszczenia. Nie dość, że się odkształciły, to skóra z koloru miodowego przybrała całą paletę odcieni brązu i zieleni.

„Inflacyjne” buty

Coraz więcej pabianiczan „wykopuje” z dna szaf stare, skórzane obuwie. Bo wyrzucić szkoda, a czasy ciężkie…

- Zauważyłam, że nasiliło się to, odkąd inflacja zaczęła rosnąć. Odradzam naprawę chińskich butów, której koszt przewyższa cenę kupna nowych. Ale jeśli tylko obuwie jest z dobrego materiału, to jak najbardziej – radzi.

Wśród zamówień trafiają się też prawdziwe perełki. Takie jak około 30-letnie kozaczki firmy Valentino.

- Nie przypominam sobie, żebym miała do czynienia z tak delikatną, piękną skórą – zachwyca się pani Maria. - W dzisiejszych czasach próżno szukać takiej jakości. Przyniosła je w imieniu babci wnuczka. Wystarczyło odświeżyć kolor i wymienić fleki.

Ile prawdy jest w powiedzeniu, że „szewc bez butów chodzi”?

- Coś na pewno jest – przyznaje z uśmiechem pani Maria. - Kilka moich par czeka na naprawę lub poprawki, ale nie mam czasu zająć się nimi.

Z Pabianic na Eurowizję

Buty produkcji Marianna No nosiły nie tylko panny młode. Pabianiczanka tworzyła na zamówienie egzemplarze m.in. dla piosenkarzy reprezentujących nasz kraj w konkursie Eurowizja. W 2015 roku Maria Nowak zaprojektowała buty dla Moniki Kuszyńskiej (byłej wokalistki zespołu Varius Manx) oraz jej chórzystek. Szpilki artystki miały wypalane laserem etniczne wzory i wycięcie na palcu. Chórzystki wystąpiły w beżowych czółenkach.

Rok później w półfinałach Eurowizji w zamszowych mokasynach zaprezentował się Michał Szpak. Buty od środka wyłożone były czerwoną skórą kozią. Od spodu obszyto je czerwoną nitką i wypalono imię i nazwisko artysty. Do wykończenia pabianiczanka użyła czarnej taśmy z muliny, na której wyszyła ciemne koraliki.

Z kolei w 2017 roku pani Marii powierzono wykonanie eleganckich szpilek dla Kasi Moś. Było ich aż 5 par - m.in. sandałki na 11-centymetrowym obcasie, zdobione biżuterią. Artystka promowała w nich w Mediolanie konkursowy utwór przed półfinałami.

Czy będzie jeszcze kiedyś można kupić buty projektu Marii Nowak? Niewykluczone, ale...

- Od kilku miesięcy szukam studiów podyplomowych z projektowania obuwia, żeby się podszkolić. W Polsce, niestety, czegoś takiego już nie ma – odpowiada. - Jeszcze w ubiegłym roku taki kierunek był w Radomsku. Zlikwidowano również komputerowe projektowanie butów przy ASP w Łodzi. Śmieję się, że jak w końcu znalazłam czas, żeby pouczyć się w weekendy, bo dzieci  odchowane, to możliwości się skończyły.