ad

Otóż jadący z nadmierną prędkością 6-osobowy samochód marki Fiat Multipla wpadł na stojący przed Pabianickimi Zakładami Środków Opatrunkowych samochód osobowy Komendy Milicji Obywatelskiej. W wyniku zderzenia kierowca fiata Ryszard B. zmarł, nie odzyskawszy przytomności. Pozostałe jadące z nim osoby Leokadia, Felicja i Feliks R. doznały ciężkich obrażeń ciała i przebywają obecnie w szpitalu im. Żeromskiego w Pabianicach.

Jak doszło do wypadku?

W pierwszy dzień świąt Wielkiejnocy u państwa B. na Chłodnej odbywały się chrzciny ich drugiego dziecka. Na przyjęciu oprócz rodziny i najbliższych był także kolega ojca dziecka Ryszard B.

W pewnej chwili obaj koledzy znudzeni trochę towarzystwem wyszli do ogródka. Po wypaleniu dwóch papierosów narodziła się myśl urządzenia wieczornej przejażdżki wypożyczonym przed dwu dniami samochodem.

Wskoczyli więc do szoferki i ponieważ obaj byli w stanie nietrzeźwym, cichaczem wyjechali w kierunku Łodzi. Prowadził 24-letni Ryszard B.

Przed Dąbrową zostają zatrzymani przez swego kolegę Wiesława F., stojącego w towarzystwie teściów i ich córki. Wiesław F. prosi o odwiezienie do domu swoich teściów. Przychylni i usłużni koledzy zgadzają się. Zapraszają więc państwa R. wraz z ich 14-letnią córeczką do środka.

I następuje teraz brawurowo-szaleńcza jazda (szybkość 95 km na godzinę), która kończy się wspomnianym na początku tragicznym wypadkiem.

Dochodzenie w tej sprawie prowadzi pabianicka prokuratura.

A oto, co ustalił prokurator Kazimierz Minkiewicz. W dwie godziny po wypadku od zmarłego Ryszarda B. i od pozostałych osób pobrano krew, w celu zbadania zawartości alkoholu w organizmie.

Kierowca wozu milicyjnego, który stał przed portiernią Zakładów Środków Opatrunkowych, jak wskazała analiza Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Łodzi, nie posiadał we krwi alkoholu. Ryszard B., który był kierowcą fiata, posiadał 1,85 prom.

Orzeczenie Zakładu Medycyny Sądowej stwierdza, że zawartość w organizmie człowieka powyżej 1 prom. powoduje zaburzenia czynności psychomotorycznych. Dalej orzeczenie to stwierdza, że osobnik taki może spowodować wypadek w każdej okoliczności. Pasażer fiata Feliks R. był natomiast zatruty alkoholem, gdyż w jego krwi znajdowało się 3,44 prom. alkoholu.

A oto, co mówili o wypadku pasażerowie samochodu i naoczni świadkowie.

Felicja R., 14-letnia córka państwa R., między innymi powiedziała:

- Kiedy po namowach Ryszarda B. wsiedliśmy do samochodu, słyszałam, jak B. mówił: „dziś pokażę klasę jazdy” i coraz bardziej dodawał gazu. Gdy tak pędziliśmy, zobaczyłam przed nami w odległości może 100 metrów czarny samochód, a za nim natomiast jechała karetka pogotowia. Więcej nie pamiętam, gdyż przy zderzeniu z tym czarnym wozem zemdlałam.

Mówi Sabina Z. z Łodzi:

- W późnych godzinach wieczornych w dniu 29 marca br. byliśmy na kontroli niektórych zakładów pracy w Pabianicach. Około północy z 29 na 30 marca przyjechaliśmy do Pabianickich Zakładów Środków Opatrunkowych. Zatrzymaliśmy się po prawej stronie jezdni ulicy Partyzanckiej (w kierunku Łodzi). Przed nami po lewej stronie jezdni stał czarny wóz. Kiedy wychodziłam z samochodu, zobaczyłam w dali pędzący w naszym kierunku samochód. Jechał bardzo szybko. W chwilę później usłyszałam straszny trzask. Widziałam też, jak z pędzącego z kierunku Łodzi wozu wyleciała kobieta. Czarny wóz został odrzucony pod płot zakładów, a fiat, jak się później okazało, jak piłka odbity poleciał na przeciwną stronę.

Opowiada Józef M., kierowca samochodu pogotowia ratunkowego:

- Jechałem za fiatem, który zjeżdżał raz na lewą, to znów na prawą stronę. Myślałem, że mija jakieś przeszkody, ale nie było ich na szosie. Chciałem dopędzić ten wóz, aby zwrócić uwagę kierowcy. Mimo, że jechaliśmy z szybkością ponad 80 km na godzinę, nie mogliśmy dojść fiata. Odległość między naszymi wozami wzrastała.

Tyle świadkowie o tragicznym w skutkach wypadku.

Trzeba jeszcze na jedno zwrócić uwagę. Wiele osób twierdzi, że duży wpływ na wypadek miał fakt, że wóz milicyjny nie posiadał z tyłu świateł postojowych. Matka Ryszarda B., pani Felicja stwierdziła, że syn jej Ryszard, jadąc fiatem widział światła stop przy milicyjnym wozie. Zresztą przepisy ruchu kołowego mówią, że jeśli samochód stoi na oświetlonej jezdni, nie potrzebuje palić świateł postojowych. Wiele osób nie widziało świateł, gdyż wóz milicyjny Renault nie posiadał ich u dołu, jak inne wozy, tylko u góry.

Wóz milicyjny stał przy Zakładach, bowiem w tym czasie funkcjonariusze dokonywali kontroli zabezpieczenia zakładu przed kradzieżami. Czynią oni to codziennie, a w święta w szczególności.

Tak czy inaczej wypadek okazał się tragiczny w skutkach. Nikt już niestety nie wróci życia 24-letniemu Ryszardowi B. Niech więc wypadek ten będzie jeszcze jednym ostrzeżeniem dla kierowców, którzy nie wierzą w zgubne skutki alkoholu.

Stan zdrowia ofiar wypadku...

...ujawnił dr Jerzy Kasperski. Jedna z ofiar, Feliks R. opuścił szpital już po trzech dniach. Córka państwa R., 14-letnia Felicja przebywała w szpitalu zaledwie kilka godzin, a następnie została skierowana do domu.

W szpitalu na dłużej pozostali Leokadia R. i Ryszard B. Pani Leokadia odniosła poważne obrażenia. Prześwietlenie wykazało złamanie podstawy czaszki i otwarte złamanie prawej ręki. Najpoważniejsze obrażenia odniósł Ryszard B. Doznał otwartego złamania prawego podudzia, prawego uda, złamania przedramienia, dwóch żeber, szczęki dolnej i licznych ran kończyny dolnej lewej.