Była godzina 22.25, gdy przechodnie wezwali strażników miejskich na ulicę Grota-Roweckiego. Koło hali tenisowej mężczyzna bił kobietę. Uderzał jej głową o chodnik. Patrol odciągnął awanturnika od ofiary. Okazało się, że bijący i bita to małżeństwo. Oboje byli pijani. Kobieta, choć krwawiła, nie chciała pomocy lekarskiej. Twierdziła, że za chwilę się pogodzi z mężem i wszystko będzie dobrze.
Interwencja strażników trwała 10 minut. Pogodzeni małżonkowie poszli w kierunku pływalni. Patrol nie zdążył wrócić do komendy, bo dyżurny znowu kazał mu jechać na Grota-Roweckiego. To samo małżeństwo biło się w okolicach pływalni. Kobieta, która krwawiła coraz mocniej, wciąż nie chciała pomocy. Upierała się, że kocha męża i z miłości zniesie dużo więcej. Strażnikom nie pozostało nic innego jak pouczyć mężczyznę.