Pierwsze zgłoszenie dostali w niedzielę rano. Na stacji benzynowej Lotos przy ulicy Łaskiej leżał nieżywy kot. Kiedy tam dotarli, okazało się, że kot jest żywy i właśnie zdołał uciec.
Drugie zgłoszenie było po godzinie 19.00. Tym razem kotek leżał na stacji. Miał połamane łapki. Strażnicy zawieźli go do schroniska.
- Ma złamaną tylnią lewą kończynę, złamany ogon i jest bardzo poturbowany. Prawdopodobie został potrącony przez samochód. Raczej nie przeżyje - mówi Andrzej Luboński, kierownik schroniska dla zwierząt przy ul. Partyzanckiej 110.