– Skąd bandyci wiedzieli, że kierowcy mają przy sobie taką kasę? – zastanawiają się policjanci. – Przejechali bezpiecznie pół Polski, byli o krok od domu, gdy ich napadnięto.
Było to 30 listopada późnym wieczorem na drodze w Porszewicach. W kierunku Konstantynowa jechał TIR należący do jednej z tamtejszych firm. Prowadził go 35-letni kierowca. Obok, na siedzeniu dla pasażera, spał jego 27-letni zmiennik. Wracali z daleka. Dostarczyli zagranicznemu kontrahentowi towar. Mieli przy sobie sporo gotówki.
Była godzina 23.00, gdy na wąskiej drodze zatrzymał ich stojący na awaryjnych światłach samochód osobowy. Ciężarówka zatrzymała się. Szofer chciał przepuścić auta jadące z przeciwka.
– Wtedy drzwi szoferki od strony pasażera otworzyły się i zamaskowany mężczyzna wyciągnął śpiącego kierowcę – opowiada mł. asp. Joanna Szczęsna z pabianickiej policji.
Zaraz potem do kabiny wskoczył drugi mężczyzna. Grożąc kierowcy bronią, zażądał pieniędzy.
– Kierowca dał mu 18.000 euro – mówi policjantka.
Napastnicy wsiedli do auta stojącego za TIR-em i odjechali z piskiem opon. Zniknął też „zepsuty” samochód.
– Kierowca powiadomił nas o zdarzeniu przez telefon – mówi Szczęsna.
Na miejsce pojechała też karetka pogotowia. Ratownicy udzielili pomocy młodszemu z kierowców, którego pobito.
Policja natychmiast zablokowała drogi. Ale bandziorów nie udało się schwytać.