O godzinie 20.05 do sklepu przy ul. Szewskiej wbiegł mężczyzna. Przejęty prosił ekspedientkę, by wezwała straż pożarną, bo spod drzwi mieszkania nr 5 wydostaje się dym. Sprzedawczyni zatelefonowała do straży. Strażacy przyjechali szybko i zapukali do wskazanego domu. Drzwi otworzyli im zdziwieni lokatorzy.

- To był fałszywy alarm – mówi Szymon Giza ze straży pożarnej. - I złośliwy.