Jest finał protestu w sprawie październikowych wyborów do Sejmu i Senatu.
Sąd uznał, że głosy wyborców były źle przeliczone tylko w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 26 w Pabianicach. Mieściła się ona w klubie Barak przy ul. Grota-Roweckiego 23.
- Nie ma to jednak wpływu na wynik wyborczy - powiedział Gazecie Wyborczej Krzysztof Michałowski z biura prasowego Sądu Najwyższego.
Kilka dni temu "Gazeta" ujawniła, że w okręgu sieradzkim (czyli naszym) źle policzono głosy. Bój o mandat poselski rozstrzygnął się tam przewagą zaledwie 91 głosów. Zdobył go Stanisław Olas (PSL) - kosztem Arkadiusza Olejniczaka, kandydata Lewicy i Demokratów. 
Sztab wyborczy Lewicy zaprotestował, wskazaując nieprawidłowości w czterech komisjach. Różnica w ulości głosów była tak niewielka, że po raz pierwszy w historii mogła zdecydować o wygaszeniu mandatu posła. 
Sprawą zajął się Sąd Najwyższy, który nakazał ponowne przeliczenie głosów w czterech kontrowersyjnych komisjach.
Jak powiedział Michałowski. nieuzasadnione były protesty dotyczące komisji nr 12 w Pabianicach, nr 2 w Sieradzu i nr 13 w Kutnie.