Policjanci z Centralnego Biura Śledczego zatrzymali 45-letnią mieszkankę Konstantynowa podejrzaną o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Szajka ta miała się zajmować wyłudzaniem kredytów na dużą skalę.
Straty banków ostrożnie szacuje się na co najmniej 1,5 miliona zł. Śledztwo prowadzone wspólnie z pabianicką Prokuraturą Rejonową trwa od niemal roku i zatacza coraz szersze kręgi.

Według śledczych z CBŚ, szefową szajki była mieszkanka Konstantynowa oraz zatrzymani wcześniej: 28-letnia kobieta i 51-letni mężczyzna.

- Do tej pory zarzuty w sprawie wyłudzeń kredytów przedstawiono dziewięciu osobom z województwa łódzkiego. Są to kobiety i mężczyźni w wieku od 24 do 51 lat - mówi podinspektor Joanna Kącka z łódzkiej policji. - Do pierwszych zatrzymań doszło na początku tego roku.

Dwoje podejrzanych decyzją sądu zostało tymczasowo aresztowanych, pozostałych 6 oddano pod dozór policji, stosując jednocześnie zakaz opuszczania kraju.

- Wobec zatrzymanej 45-latki prokurator wystąpił z wnioskiem o areszt - dodaje Kącka.

Mechanizm przestępstwa polegał na tym, że szefowie szajki wyszukiwali wśród  znajomych ludzi w  kłopotach finansowych. W zamian za "parę groszy" proponowali im, by wzięli kredyt. Tym, którzy się zgodzili, fałszowali zaświadczenia o stałym zatrudnieniu.
- Szacuje się, że trójka ta osiągnęła korzyści sięgające 1,5 miliona złotych - wylicza podinspektor Kacka.
Oszukane są banki, które udzielały kredytów konsumpcyjnych i na zakup samochodów.
Cztery wyłudzone auta: volvo, bmw, ford i nissan o wartości 120 tysięcy zł odzyskano. Zabezpieczono także majątek podejrzanych (gotówkę i samochody warte 103 tysiące zł) - na poczet grożących im kar. 
Podczas rewizji w mieszkaniach podejrzanych znaleziono druki i pieczątki do podrabiania dokumentów.