Dyżurny straży pożarnej odebrał zgłoszenie o wypadku tuż przed 21.00. Z ustaleń wyniknęło, że skoda jechała prostym odcinkiem drogi, nagle zjechała na pobocze, skosiła kilka drzew, po czym wjechała do rowu.

Gdy strażacy dotarli do rozbitego auta, nieopodal stał młody mężczyzna. Skarżył się na ból nogi. Na tylnym siedzeniu skody znajdowała się pasażerka. Kobieta była nieprzytomna.

- Musieliśmy zrobić dostęp do poszkodowanej. W tym celu użyto narzędzi hydraulicznych – powiedział mł.kpt. Szymon Giza, rzecznik prasowy PSP.

Poszkodowanymi zajęli się ratownicy medyczni. Po wstępnych badaniach oboje zostali przewiezieni do szpitali w Łodzi i Pabianicach.

Samochodem jechała jeszcze jedna osoba (prawdopodobnie kierowca), która ulotniła się z miejsca zdarzenia. Z relacji świadków wynikało, że oddaliła się do lasu. Na nic się to zdało.

- Zatrzymaliśmy trzeciego uczestnika wypadku. Trwają ustalenia, kto rzeczywiście siedział za kierownicą - poinformowała podkom. Ilona Sidorko, oficer prasowy pabianickiej policji.

Akcja ratunkowa i sprzątanie po wypadku zajęło 5,5 godziny. Łączne straty oszacowano na tysiąc złotych.