Jest luty. Policja robi "nalot" na klub Mariańska przy ulicy Mariańskiej. Bawią się tam pijani nieletni. W komendzie 17-latkowie wyznają, że alkohol kupili w barze. To ewidentne łamanie prawa. Po pijane dzieci przyjeżdżają rodzice. Urząd Miejski cofa zgodę na sprzedaż alkoholu osobie, która wynajmuje lokal i prowadzi klub Mariańska. Teraz właścicielka budynku sama stara się o koncesję. Ku ogólnemu zaskoczeniu dostaje zgodę na sprzedaż alkoholu. Dziwi się policja, komisja antyalkoholowa w ratuszu, kuratorzy sądowi i prezydent Pabianic.

- Nie wiedziałem o tym, że pozwolono sprzedawać piwo w tym lokalu - mówi prezydent Jan Berner.

- Wysłałam pisma do prezydenta i policji. Prosiłam o rozważenie zasadności wydania zgody na sprzedaż piwa w tym klubie - oświadcza Elżbieta Adamek, kierownik II zespołu kuratorskiej służby sądowej.

- Jestem zaskoczony decyzją Marka Błocha - dziwi się Paweł Piechota, przewodniczący Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

- Nie mam stuprocentowej pewności, że nie będą tam sprzedawać alkoholu nieletnim - martwi się Grzegorz Hanke, dyrektor Gimnazjum nr 2.

Zgodę na handel piwem w klubie przy Mariańskiej wydał wiceprezydent Błoch. Według jego pomiarów, drzwi klubu są oddalone od drzwi sali gimnastycznej Gimnazjum nr 2 o 100 metrów i 70 centymetrów. Przepis stanowi, że minimalna odległość od szkoły to 100 metrów. Błochowi w mierzeniu pomagała Straż Miejska.

Inny wynik pomiarów mają Paweł Piechota i policja.
Według nich, odległość między drzwiami wynosi 94 metry.

- Mierzyliśmy od brzegu drzwi sali, środkiem chodnika, skręcając pod kątem prostym do klubu. Na miarce były 94 metry. Gdybym mierzył przy samym murze, byłoby jeszcze mniej - zapewnia Piechota. - Nie wiem, jak mierzył wiceprezydent, że wyszło ponad 100 metrów.

Na wniosek prezydenta będą mierzyć po raz trzeci. Tym razem w komisji ma być dyrektor szkoły Hanke, szef komisji antyalkoholowej Piechota, przedstawiciele policji i Urzędu Miejskiego.


***
Pogadajmy o łapówce

rozmowa z wiceprezydentem Markiem Błochem:

Dlaczego zgodził się Pan na sprzedaż alkoholu w klubie przy ul. Mariańskiej?

- Nowa właścicielka lokalu złożyła pismo z prośbą o rozpatrzenie sprawy. Decyzję wydałem zgodnie z przepisami obowiązującymi w Pabianicach.

Ale szef Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wydał negatywną opinię. Według niego lokal jest zbyt blisko sali gimnastycznej.

- Wydałem decyzję i nie ma o czym dyskutować.

Jednak prezydent Jan Berner nakazał jeszcze raz zmierzyć odległość od drzwi lokalu do drzwi sali gimnastycznej…

- Nic o tym nie wiem, bo jestem na urlopie.

W mieście mówi się, że wydał Pan zgodę za łapówkę?

- Nie pierwszy raz są takie plotki.

Zapytamy wprost: Czy Pan wziął łapówkę?

- Żartujecie?! W tym Urzędzie Miejskim nikt nie bierze łapówek. Byłoby to niezgodne z prawem.

Więc po co dał Pan zezwolenie?

- Nowa właścicielka klubu zapewniła mnie, że ma kamery i monitoring. Zawsze więc będzie można sprawdzić, czy pijany nieletni rzeczywiście kupił alkohol u barmana. Według niej, pijani nieletni przychodzą z innych klubów.