Dużo zależy od tego, kim są i ile zarabiają rodzice. Sporo zależy też od sytuacji w domu. Talenty i zdolności uczniów są mniej ważne.

- Na zapisach uprzedzono mnie, że nie wolno wybrać dla dziecka ani klasy, ani wychowawczyni, bo tu nie prywatna szkoła - wspomina Agnieszka, samotna mama ośmioletniej Kasi. - Szybko odkryłam, że prawie wszystkie dzieci w klasie mojej córki pochodzą z rodzin rozbitych albo patologicznych. Do klasy równoległej chodzą dzieci lekarzy, prezesów, nauczycieli i biznesmenów.

Dyrektorom wielu szkół w myśleniu pedagogicznym przeszkadza zawartość portfeli rodziców uczniów.

- Moja dyrektorka tłumaczyła, że podział jest dla dobra dzieciaków. Że te lepsze będą mogły jeździć na długie wycieczki, bo ich rodziców stać na to. A tym z gorszych klas nie będzie przykro - opowiada Zofia, emerytowana historyczka. - To bez sensu. Z doświadczenia wiem, że w normalnych, mieszanych klasach rodzice, których na to stać, często po cichu składają się na wycieczki dla dzieci uboższych.

Czemu więc mają służyć podziały? Domysły przyprawiają o gęsią skórkę.

- W czwartej klasie wszystkie dzieciaki jeszcze raz podzielono na klasy. Trafiłem do "c". W mojej klasie były dzieci alkoholików, kryminalistów, z rozbitych rodzin oraz drugoroczni. Nie byliśmy złymi dziećmi ani mniej zdolnymi - opowiada Adam. - A mimo to nauczyciele położyli na nas krechę. Nie chciało im się nawet udawać, że jesteśmy normalną klasą. Ciągle słyszeliśmy: "jesteście beznadziejni". Nasze lekcje polegały na przepisywaniu podręcznika.

Adam ukończył liceum, potem studia. Prawie wszystkim kolegom, z którymi chodził do podstawówki, udało się coś w życiu osiągnąć.

- Nikt się nie rozpił, nikt nie jest narkomanem, nie ma wśród nas złodziei. Dlaczego ktoś na siłę chciał zrobić z nas matołków? - dziwi się. - Trzeba jednak przyznać, że od siódmej klasy bardzo staraliśmy się na ten tytuł zasłużyć: wagarowaliśmy, uczyliśmy się palić, rozrabialiśmy. Teraz wiem, że uciekaliśmy ze szkoły w taki sposób, w jaki umieliśmy.

W wielu szkołach uczniów dzieli się bez ogródek - na bogatych i ubogich. Biedniejsi uczą się tylko podstaw, nikt ich nie typuje do kółek zainteresowań, nie biorą udziału w akademiach. Bo według nauczycieli są gorsi. Wszyscy o tym wiedzą. I boją się temu przeciwstawić. Bo kto "zadrze" ze szkołą, kto narazi swoje dziecko na nieprzyjemności? Tym bardziej, że oficjalnie segregacji nie ma.

- U nas o przyjęciu do klasy decyduje ślepy los. Nie można sobie wybrać grupy, ale też nie ma segregacji uczniów, żadnego podziału - kategorycznie zaprzecza Elżbieta Habura, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 14.

O zasadzie ślepego losu słyszał też Wojciech, ojciec dwunastoletnich bliźniaków.

- W ich podstawówce też decydował los. Więc poszedłem do nauczycielki i poprosiłem, żeby los przydzielił moje bliźniaki do dobrej klasy - śmieje się.

Literki oznaczające klasę to dla nauczycieli prosty kod. "A" - dzieci najlepsze, prymusi; "B" - dzieci przeciętne, "C" - niegrzeczne, "D" - spisane na straty.

- Pamiętam, że tłumaczono to dzieciom wierszykiem: "A to aniołki, D to diabołki" - wspomina emerytowana nauczycielka.

Tylko w nielicznych pabianickich podstawówkach zasady są inne.

- W marcu przed rozpoczęciem roku szkolnego organizujemy pierwsze spotkania z rodzicami. To oni decydują, do jakiej klasy chcą zapisać dziecko - mówi Waldemar Boryń, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3. - Jeśli na liście do jednej grupy jest za dużo chętnych, to powiadamiamy ich o tym. Mogą zmienić klasę lub pozostać przy swoim wyborze, na wypadek gdyby zwolniło się miejsce.

Segregacja dzieci zeszła już do poziomu przedszkoli.

- Są dzielone na dwie grupy: tych, których rodzice mają pieniądze na dodatkowe zajęcia i tych, których rodzice nie mają. To bulwersujące, zwłaszcza że segregacja majątkowa dotyczy sześciolatków - denerwuje się jeden z Czytelników Życia Pabianic.


***
Co na to kuratorium

- Takich podziałów nie przewidujemy. Jeżeli rodzice mają zastrzeżenia co do klasyfikacji dzieci do klas, to powinni zgłosić się do wizytatora rejonowego - mówi dyrektor Jadwiga Jakubczyk z Wydziału Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego w Łodzi.