- Nie byłoby tak ciężkich obrażeń ciała, gdyby tuż przy drodze nie rosły drzewa - uważa komisarz Andrzej Janicki, szef pabianickiej drogówki.

Ogromny samochód marki Chrysler 300 roztrzaskał się we wsi Mirosławice w środę kilka minut po godzinie 9.00. Za kierownicą siedział 49-letni Jerzy M. z Łasku. Jechała z nim córka, 19-letnia Paulina. Siedziała z tyłu. Obok kierowcy podróżował jej chłopak Michał S. z Pabianic.

Chrysler nadjechał od Lutomierska. Kilka metrów przed remizą strażacką wpadł w poślizg. Rzucało nim po całej drodze - aż zahaczył o skodę, którą kierował 34-letni Jarosław J. Chrysler odbił się od skody i wpadł na drzewa rosnące wzdłuż drogi.

- Pędził chyba ze sto czterdzieści kilometrów na godzinę - mówią świadkowie.

- Próbujemy ustalić, czy kierowca chryslera wystraszył się skody czy jechał zbyt szybko. Na ten temat wypowiedzą się biegli - wyjaśnia Janicki.

Dziesięć minut później w pobliżu lądował helikopter ratunkowy. Nieprzytomnego Jerzego M. zabrał na oddział intensywanej terapii do szpitala w Łodzi. Ranny miał uraz klatki piersiowej i złamane prawe udo.

Lekarze pogotowia zajęli się nieprzytomnym Michałem S. Chłopak leżał z rozbitą głową. Był nieprzytomny. Jego stan jest ciężki. Karetka zawiozła go do pabianickiego szpitala, a potem do szpitala im. Barlickiego w Łodzi. Chłopak nie odzyskał świadomości. Ma złamane prawe udo.

Mniej poszkodowana jest Paulina. Ze złamanym prawym udem musiała poczekać na pomoc, bo lekarze ratowali życie jej chłopaka. Wyła z bólu.

- Podobny wypadek zdarzył się niedawno na trasie Lutomiersk-Aleksandrów. Dwie osoby zginęły. To droga śmierci. Tutaj auta roztrzaskują się na drzewach - mówi Janicki. - W Pabianicach tak niebezpieczna jest choćby ulica Moniuszki.

***

Aleje śmierci:

ul. Moniuszki (od Konopnickiej do Południowej oraz odcinek przy Tkackiej) - wszystkie wyjazdy są zasłonięte przez drzewa

Pawlikowice (przy kościele) - nie ma lustra

ul. Szpitalna (wyjazd z działek na Myśliwską)