Czterech facetów, ubranych w wojskowe panterki, ugania się po lesie. Kryją się za drzewami i pagórkami. Każdy trzyma w rękach karabin. Raz po raz ciszę przerywa seria wystrzałów. Nagle słychać okrzyk: „Dostałem!" i z krzaków wychodzi zamaskowana postać. Na plecach ma plamę żółtej farby.

Tak wygląda paintball - rozrywka pabianiczan: Piotra Zapały, Roberta Majchrzaka, Łukasza Pawłowskiego. Choć nie są nastolatkami, najmłodszy ma 28 lat, najstarszy - 36 lat, bawią się w wojnę jak za dawnych lat.

Żeby grać w paintball, trzeba mieć celne oko, pewną rękę, świetną orientację w terenie i… końską kondycję.

- Po kilku godzinach zabawy jestem sterany jak wór - mówi Robert. - A codziennie ćwiczę w siłowni, więc jestem przyzwyczajony do wysiłku.

„Poligonów" szukają w lasach pod Pabianicami. Wybierają tereny gęsto usiane drzewami, zaroślami i pagórkami. Tam łatwiej ukryć się przed lufami przeciwników. Ich arsenał to pneumatyczne karabiny. Zamiast kolby mają małe butle ze sprężonym powietrzem lub dwutlenkiem węgla. Strzelają kulkami wypełnionymi kolorową żelatyną.

- Tylko kul w kolorze czerwonym nie ma. Bo przypominają krew - mówi Piotr. - W ogóle w paintballu unika się wojennych porównań. Nawet na karabiny mówi się markery.

Karabinek ma niezłego kopa. Zaboleć może nawet trafienie z 30 metrów.

- Piecze jak silne uderzenie drewnianą linijką - opowiada Łukasz. - Sińce znikają dopiero po dwóch tygodniach.

Na „poligon" zakładają wojskowe, maskujące mundury. Inaczej łatwo wystawić się na strzał. Ale najważniejsza jest maska osłaniająca twarz przed pociskami. Bez niej nie można się nawet zbliżyć do terenu zabawy.

- Maska tłumi odgłosy otoczenia. Słychać w niej głównie własny oddech i bicie serca. Dlatego łatwo podejść przeciwnika z tyłu - opowiada Robert.

- Niektórzy zakładają ochraniacze na kolana, klatkę piersiową i krocze. Ale to ogranicza ruchy - tłumaczy Łukasz.

Taktykę ustalają przed „walką".

- Najczęściej dzielimy się na drużyny i tropimy nawzajem. Czasami trzeba zdobyć flagę przeciwników. Ale najwięcej adrenaliny daje walka każdy z każdym. Wtedy trzeba mieć oczy naokoło głowy, bo nie wiadomo, z której strony padnie strzał - opowiada Piotr.

Kanonadę przerywa okrzyk: „Dostałem". "Postrzelony" zawodnik musi opuścić teren walki.

Paintball wymyślili Amerykanie w połowie lat 80. ubiegłego wieku. Hobby nie jest tanie. Cena pistoletu waha się od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Za maskę trzeba zapłacić około 300 zł. Jedna kulka z farbą kosztuje 30 gr. W Polsce sport stał się popularny kilka lat temu.

- W Łodzi są komercyjne pola do paintballa. Ale my wolimy walczyć w terenie. To dużo większa frajda - mówi Robert Majchrzak.