Dziennikarze Faktu przez kilka godzin obserwowali Anitę Błochowiak na ulicach Łodzi. Oto ich relacja:
„Hulaj dusza, piekła nie ma - wygląda na to, że po tym, jak po raz kolejny dostała się do Sejmu, Anicie Błochowiak uderzyła do głowy woda sodowa. No cóż, działaczka LiD zagwarantowała sobie bowiem właśnie kilka kolejnych tłustych lat życia.
Swoją terenową toyotą wartą ok. 150 tys. zł jeździ za szybko, parkuje w miejscach niedozwolonych i szarżuje po chodnikach. Śpieszy jej się tak, że wyprzedza nawet z niewłaściwej strony. Za to ostatnie można dostać mandat w wysokości 200 zł.
A wydatki ma niemałe. Za sam samochód musi zwrócić bankowi jeszcze blisko 50 tys. zł. Ważniejsze jednak, że zachowała również inny przywilej - bezkarność. I pewnie właśnie dlatego bimba sobie na przepisy ruchu drogowego.
Błochowiak zdaje się jednak kompletnie tym nie przejmować. Przecież i tak nic nie mogą jej zrobić. W razie czego będzie mogła schować się za immunitetem” - dodaje Fakt.