Gdy pod koniec lat 70. zeszłego wieku na Bugaju stawiano pierwsze spółdzielcze bloki z wielkich betonowych płyt, mówiono, że wytrzymają nie dłużej niż 50-60 lat. Potem rdza zeżre metalowe zaczepy płyt (tzw. kotwie), skutkiem czego czteropiętrowe bloki rozpadną się jak domki z kart. Wieżowce także. Jednak 35 lat później, podczas ocieplania pabianickich bloków, okazało się, że większość metalowych zaczepów płyt wciąż jest w dobrym stanie. A te nadżarte przez rdzę – wymieniono.

Już po pierwszych remontach i ociepleniu „płytowców” na Bugaju, Wacław Przybylski, prezes Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, orzekł: „W budynkach z wielkiej płyty, gdzie wykonano termomodernizację i tych, które są właściwie eksploatowane, nie ma obaw, że coś złego może się stać z ich konstrukcją. Bez większego ryzyka zakładamy, że 120-letni okres użytkowania budynków z wielkiej płyty jest możliwy i osiągalny”.

 

Nie musimy się wyprowadzać

Niedawno Instytut Techniki Budowlanej z Warszawy dokładnie przebadał 300 bloków wzniesionych z wielkiej płyty w województwach: łódzkim, mazowieckim, dolnośląskim i śląskim. Są bezpieczne – orzekli eksperci budowlani. Można spokojnie mieszkać w nich jeszcze przez co najmniej pół wieku. „Zbadane budynki są w stanie zadowalającym” - zapewnił dr inż. Robert Geryło, dyrektor Instytutu Techniki Budowlanej. I dodał, że błędny jest pogląd, iż budynki te mają zaledwie 50-letnią trwałość. Bloki z wielkiej płyty są bardziej solidne niż się wydawało, dlatego posłużą nam jeszcze wiele lat.

W całej Polsce jest blisko 60.000 budynków z wielkich betonowych elementów prefabrykowanych, a w Pabianicach – około 200. W kraju mieszka w nich od 8 do 12 milionów Polaków, a nad Dobrzynką - niemal co czwarty pabianiczanin. „Budownictwo z wielkiej płyty ma przed sobą dobrą przyszłość. Nie ma żadnego zagrożenia, jeśli chodzi o konstrukcję i bezpieczeństwo tych budynków” - zapewnia Artur Soboń, wiceminister inwestycji i rozwoju. Zastrzega jednak, że o nasze „płytowce” trzeba dbać. Co kilka lat konieczne są kontrole betonowych ścian i – w razie potrzeby – wzmocnienia stalowych elementów łączących płyty.

Choć polskie miasta są gęsto upstrzone paskudnymi betonowymi klockami z epoki Edwarda Gierka i Wojciecha Jaruzelskiego, żaden taki blok nie rozpadł się z powodu rdzy czy starości. Jedynie w Rzeszowie przed wieloma laty z 11-piętrowego bloku oderwała się zewnętrzna płyta, rujnując kilka balkonów na niższych kondygnacjach. Na szczęście, nikomu nic się nie stało. „Płyta odpadła z powodu wady materiałowej stali, na której była zaczepiona” – orzekli eksperci budowlani.

„Płytowce” są wciąż mocne, ale mniej niż ceglane bloki odporne na wybuchy gazu. W Gdańsku, gdzie lokator majstrował w piwnicy przy instalacji gazowej, eksplozja zniszczyła kilka pięter wieżowca. Zginęły 22 osoby, resztę budynku szybko zburzono.

 

Cieplej, bez azbestu i drożej

Podczas ocieplania ścian bloków z wielkich płyt ekipy remontowe usuwają także rakotwórczy azbest, który w latach 70. i 80. zeszłego wieku budowlańcy chętnie upychali między oknami. Azbest wraz z płytami paździerzowymi wtykano także (jako izolację) między dwie warstwy betonu na ścianach bloków, skutkiem czego ściany przemarzały. Termomodernizacja bloków obejmuje też remont dachu oraz wymianę okien, drzwi rynien. Dzięki temu ceny mieszkań w ocieplonych „płytowcach” rosną, gdyż są bardziej oszczędne - lokatorom spadają rachunki za ogrzewanie. Poza tym mieszkania w ładnym, pomalowanym bloku sprzedają się lepiej niż w szarym „betoniaku”.

Według danych z biur sprzedaży nieruchomości, mieszkania w blokach z wielkich płyt wciąż są tańsze o 44-60 proc. od mieszkań w budynkach z cegieł i nowoczesnych prefabrykatów budowlanych. Najmniejsze różnice są w cenach kawalerek (30-35 proc. drożej kosztują kawalerki w nowych blokach i budynkach zbudowanych z cegieł). Z kolei mieszkania trzypokojowe w „płytowcach” są o około 50 proc. tańsze niż w nowych blokach.

 

Potrzebne będą windy

Najstarsze pabianickie „płytowce” stoją w rejonie ulic Bugaj i Gawrońskiej. Mieszka tam prawie 1.500 lokatorów. W latach 70. i 80. zeszłego wieku budowano je w tempie ekspresowym, bo kolejki do spółdzielni mieszkaniowych były rekordowo długie. Pięciokondygnacyjny budynek z jedną klatką schodową i czterema mieszkaniami na piętrze wyrastał w niespełna cztery miesiące. Oczywiście odbijało się to na jakości bloków. W wielu budynkach wady widać gołym okiem: pękające ściany i stropy, kruszący się beton, szczeliny w balkonach, wilgoć i pleśń na ścianach, rdzawe zacieki na żelbetonie. Windy (stale się psujące) instalowano tylko w wieżowcach.

Lokatorzy, którzy 40 lat temu radośnie wprowadzali się do „płytowców” z małymi dziećmi, dziś są szacownymi emerytami. Wspinaczka schodami do mieszkania na trzecim czy czwartym piętrze sprawia seniorom coraz więcej trudności. Dlatego w niektórych miastach spółdzielnie mieszkaniowe „przymierzają się” do wyposażenia bloków w zewnętrzne windy. Czy takie windy pojawią się także w Pabianicach?

 

PSM: nie mówi „nie”

Pierwsza i to wewnętrzna winda już się pojawiła w Pabianicach. Założono ją w budynku PSM przy ul. Orlej 45. Tu mieści się Osiedlowy Dom Kultury i Przychodnia Zdrowia D.D.J. Med.

- Przychodnia jest na pierwszym piętrze. Dla wielu starszych i schorowanych pacjentów wejście po schodach na piętro jest bardzo uciążliwe - mówi doktor Wojciech Jerzyński, kierownik przychodni. - To jeden z powodów zamontowania windy. Drugi, to wymogi, jakie stawia NFZ przed placówkami zdrowia.

Lekarze z D.D.J. Med poprosili PSM o pomoc w realizacji inwestycji.

– Spółdzielnia pomogła nam też z uzyskaniem zezwoleń budowlanych, itp. – doddaje doktor Jerzyński.

D.D.J. Med zainwestował w windę ok. 100.000 zł.

Czy zamontowanie wind zewnętrznych w blokach jest możliwe?

– Nie jest powiedziane, że nie można tego zrobić – zapewnia Sławomir Urbańczyk, przedstawiciel PSM do kontaktu z prasą.

Przed laty prawo budowlane mówiło, że budynki 5-piętrowe nie muszą mieć wind, więc budowano bloki bez wind. Teraz ten przepis się zmienił.

– Spółdzielnia może wydać zgodę na budowę windy zewnętrznej, o ile wszyscy lokatorzy wyrażą na to zgodę, dołożą się do inwestycji i będą płacić za jej użytkowanie – mówi Urbańczyk.

A taka winda kosztuje niemało. Jak się dowiedzieliśmy, koszt windy w budynku 5-piętrowym sięga 1,5 mln zł.

– W ubiegłym roku mieliśmy tylko jedno zapytanie o możliwość zbudowania windy w naszym bloku – opowiada Urbańczyk. – Spółdzielca został poinformowany, że musi uzyskać zgodę swoich sąsiadów. Więcej się nie pojawił.