- Sąsiedzi wiedzą kiedy wyciągamy chleb z pieca, bo wtedy pachnie w całej okolicy - mówi Agnieszka Sokołowska, która z mężem Jarosławem prowadzi gospodarstwo agroturystyczne. - Wieś zasłynęła ze smacznego chleba naszej babci Walerii.
- Przepis babci był najlepszy - dodaje z dumą Jarosław. - Potem wypiekiem zajęła się mama, a teraz żona.
Chleb od ponad 100 lat wciąż ma niezmienioną recepturę.
- Pamiętam swój pierwszy upieczony bochenek - wspomina Agnieszka. - Ważył aż trzy kilogramy. Wszystko odbywało się oczywiście pod nadzorem teściowej.
Dziś chleb jest wypiekany w piecu zbudownym z cegły i nagrzewanym drewnem. To dlatego tak dobrze smakuje i pięknie pachnie.
- Początkowo zaczęliśmy od małego pieca, sabotnika - mówi Agnieszka. - Na poczatku mąż wyrabiał ciasto ręcznie. Kiedy dostaliśmy więcej zamówień, kupiliśmy mechaniczny mieszalnik.
Do ogrzewania pieca urzywają drewna olchowego i brzozowego. Porąbane w kawałki i dobrze wysuszone kupują w nadleśnictwie.
- Nie chcemy piec chleba na wielką skalę - uchylają rąbka tajemnicy. - Musilibyśmy zrezygnować z naszego pieca?! To niemożliwe, bo chleb straciłby niepowtarzalny charakter i smak.
W Pabianicach chleb od Sokołowskich jest na zapisy. Gdy są dostawy, ustawiają się po niego kolejki. Można go kupić tylko w trzech sklepach: przy ul. Warszawskiej 8, Konstantynowskiej i na ryneczku przy ul. Nawrockiego.
- Smakuje, bo w naszym chlebie nie ma choćby odrobiny konserwantów. A mimo to, jest dobry nawet po dwóch tygodniach - zapewniają gospodarze. - U nas ciasto rośnie półtorej godziny, a w zwykłej piekarni trwa to zaledwie trzydzieści minut.
Chleb pieczony jest z mąki żytniej, szczypty soli, zaczynu, wody i mleka. Gdy bochny już wyrosną, piekarz wyjmuje je z pieca, skrapia wodą i ponownie wkładane do pieca. To dlatego skórka jest tak wyjątkowo chrupiąca.
Sokołowscy od trzech lat prowadzą w Stoczkach Porąbkach gospodarstwo agroturystyczne. Mają sześć kóz i dwie klacze. Niedawno na świat przyszedł źrebak. W zagrodzie mieszka też świnka wietnamska, a po podwórku biegają psy i koty. Mają 12-letniego synka Huberta.
Komentarze do artykułu: Bo chrupiący i pachnie brzozą
Nasi internauci napisali 2 komentarzy
komentarz dodano: 2007-09-30 16:56:52
komentarz dodano: 2007-09-30 16:47:19