To był bardzo nerwowy tydzień: bieganie po urzędach, załatwianie meldunków, zdobywanie ubrań, butów, talerzy, czajnika, czekanie na brygady remontowe. Ewa i Adam Mundowie sporo problemów mają już za sobą. Dostali dwa pokoje z kuchnią i łazienką (56 m kw.) w kamienicy przy ul. Piotra Skargi.

- Nareszcie przestaniemy się tułać - cieszy się Ewa. - Od kilku dni mieszkaliśmy kątem u przyjaciół.

Zanim się wprowadzą, muszą zrobić gruntowny remont.

- Mieszkanie od dziesięciu lat stało puste. Trzeba połatać i pomalować ściany, wprawić szyby w okna, wymienić instalację gazową - wylicza Ewa.

Dla Mundów i ich dzieci (5-letniego Adriana i 1,5-rocznego Daniela) oraz pozostałych rodzin ze spalonej kamienicy był to tydzień wiary w ludzi. Pabianiczanie dali dowód, że mają serca. Na apel Życia Pabianic i Centrum Pomocy Bliźniemu Granica odpowiedziało kilkadziesiąt osób. Ludzie chcieli podarować meble, łóżka, pościel, ubrania, nawet lodówki, pralki i telewizory. Z pomocą przyszły opieka społeczna i PCK, Towarzystwo Brata Alberta z Łodzi i właściciele firmy Adam z Pabianic. Dyrektor Domu Dziecka w Porszewicach dał kilkanaście tapczaników.

- Jesteśmy bardzo wdzięczni - wzrusza się Ewa Mund. - Niemal od chwili pożaru pomagali nam dobrzy ludzie. Najpierw w pracy dostałam pieniądze od koleżanek. Potem pan Paweł Mudzo, szef firmy konfekcyjnej, przywiózł nam furę ubrań dla dzieci i podarował wędliny.

Agnieszka Mąkol i Tomasz Stasiak dostali pokój z kuchnią przy Nawrockiego. W piątek pracownicy ROM-u położyli w nim nową instalację elektryczną, połatali i pomalowali ściany.

Pani Teresa wraz z liczną rodziną (7 osób) dostała mieszkanie przy Pułaskiego: trzy duże pokoje z kuchnią na poddaszu. W pokojach są świeżo pomalowane ściany. W piątek hydraulik z ROM-u montował w kuchni zlew i nowy kran.

- Będziemy mieli bieżącą wodę - cieszy się emerytka. - Przedtem, w starym domu, po wodę chodziliśmy do ulicznej pompy.

Ze starego mieszkania ocalał tylko telewizor i radio. Radio gra.

- Nie wiadomo, czy będzie można oglądać telewizję. Trzeba to sprawdzić, ale na razie nie ma anteny - mówi syn pani Teresy.

Rodzina powoli urządza się na nowym miejscu. Z opieki społecznej i PCK dostała łóżka polowe, pościel, stół i krzesła. 4-letni Konrad i 7-letni Krzyś śpią na piętrowym łóżku.

- Najbardziej potrzebujemy lodówki - wzdycha emerytka. - Jest ciepło, a dla trojga małych dzieci trzeba mieć świeże jedzenie.

Pan Stanisław przeniósł się do oficyny przy Poprzecznej. Ma nieduże 30-metrowe mieszkanie: pokój z kuchnią i łazienką. Tydzień temu wyprowadziła się stąd poprzednia lokatorka.

- Dostała mieszkanie w blokach - dodają sąsiedzi. - Ale wcześniej wyszykowała sobie to mieszkanko. Pociągnęła wodę i z części kuchni zrobiła łazienkę.

- Teraz będę mieszkał na parterze - cieszy się emeryt. - Dla mnie to zupełnie wystarczające.

Razem z bratem odnawia nowy dom. Dlatego jeszcze nie przywiózł mebli, które dała mu opieka społeczna. Ma gdzie spać, dostał pościel i trochę ubrań.

- Opieka przyznała mi też jednorazową zapomogę. Jakoś się zagospodaruję - dodaje.

Do jego starego mieszkania w domu przy Nawrockiego ogień nie dotarł.

- No i co z tego?! I tak wszystkie meble zostały zniszczone przez strażacką wodę - mówi pan Stanisław. - Segment i stół wyglądały nawet dobrze, ale nazajutrz po pożarze zaczęły puchnąć, pęcznieć. Nie nadają się do niczego.


***
Pogorzelcy wciąż potrzebują pomocy. Bardzo im się przydadzą: sprzęt gospodarstwa domowego, meble, pościel, odzież. Pabianiczan, którzy zechcą wesprzeć pogorzelców, prosimy o skontaktowanie się z Centrum Pomocy Społecznej w Pabianicach, tel. 22-68-268 lub z naszą redakcją, tel. 22-70-400.