- Czy to coś złego? - dziwi się Halina Bakus, kierowniczka cmentarza komunalnego. - Żona starosty jest zatrudniona od 5 stycznia. Robi wszystko, co należy: sprzedaje znicze, załatwia pogrzeby.

Bakusowa jest radną z listy SLD. Starosta Janczak należy do SLD. To kolejny dowód, że w Pabianicach pracę dostają albo partyjni kolesie, albo rodzinka.

Starosta Janczak twierdzi, że nie miał pojęcia, gdzie żona szuka pracy. Upiera się, że nie zabiegał o posadę u Bakusowej. Prywatny zakład, w którym wcześniej pracowała Izabela Janczak, zaczął redukcję etatów. Żona starosty ma wykształcenie średnie.

Wiemy, że dostała obowiązki i biurko po żonie wiceprezydenta Pabianic - Hieronima Ratajskiego. Pani Ratajska przeszła na emeryturę 3 stycznia.

- Oprócz pani Janczakowej przyjęłam do pracy żonę kierowcy Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego - dodaje Bakusowa. - Kobieta z wyższym wykształceniem przez trzy lata szukała pracy. Czy to też coś złego?

Zakład pogrzebowy podlega prezydentowi Pabianic.

- Prezydent nic o tym nie wiedział. Jest zniesmaczony, oględnie mówiąc - twierdzi Wojciech Janczyk, rzecznik Jana Bernera. - Pani Bakus ma prawo samodzielnie podejmować decyzje. Muszę jednak przyznać, że mogła trafniej dobrać personel. W Pabianicach jest wielu bezrobotnych, którzy nie mają tak dobrych warunków materialnych, jak żona starosty.

Starosta Janczak wpakował się w wyjątkowo głupią sytuację. Niedawno roztrąbił na pół Polski, że kończy z kumoterstwem w urzędzie. Zapowiedział konkursy nawet na stanowisko telefonistki w Starostwie Powiatowym…