Marek Szymczak zaprosił do Pabianic rodzinę, o której jeszcze dwa lata temu nie wiedział prawie nic. Zanim to zrobił, długo i mozolnie budował drzewo genealogiczne. Jeździł po Polsce, szukając krewnych i zbierając informacje o przodkach.
W gałęziach drzewa rodu jest 1.100 osób.

Udokumentowana historia Szymczaków zaczyna się w 1837 roku od protoplastów: Antoniego i jego żony Magdaleny z Kijańskich.

- Zainspirował mnie wuj Jerzy, który wcześniej przymierzał się do budowania takiego drzewa - wyznaje Marek.

Wuj Jerzy Szymczak, emerytowany generał, mieszka w Warszawie. To on zebrał pierwsze informacje o sześciorgu braciach i siostrach ojca. Marek wyszperał dokumenty kolejnej trójki. Tak się zaczęło.

- Znałem tylko dziadka Wincentego i jego siostrę - mówi. - Gdy wyprowadziłem się z Pabianic do Sieradza, straciłem kontakt z dalszą rodziną.

Poszukiwania rozpoczął od jeżdżenia do parafii, gdzie w starych księgach szukał zapisków o krewnych. Wertował też książki telefoniczne. Dzwonił do tych, którzy noszą nazwisko Szymczak.

- Telefonowałem setki razy - wspomina. - Gdyby nie taryfa darmowe weekendy, zjadłyby mnie wysokie rachunki. Bo sporo jest Szymczaków.

Większość miło reagowała na telefony. Ale byli i nieufni.

- Obawiali się, że dzwoni oszust i wyciąga dane osobowe, by wykorzystać je do niecnych celów - wspomina Marek. - Szybko jednak zdobyłem zaufanie.

- Byłem zaskoczony dziwnym telefonem - opowiada Zbigniew Kulka - Nawet pytałem w rodzinie o Marka.

Marek dotarł też do Lucyny Piaseckiej, 90-letniej cioci.

- Bardzo się ucieszyłam, jak mnie odszukał. Wcześniej nie znałam Marka - mówi seniorka.

Pani Lucyna pamięta lub znała wielu nieżyjących krewnych.

- Wspomniała mi o kilku osobach - mówi Marek. - Poszedłem tym tropem. To były żmudne poszukiwania, ale wciągały bez reszty.
Przez ostatnie dwa lata większość wieczorów i weekendów Marek poświęcił swojej pasji. Żona nie była zadowolona.

- Zaczęła być troszkę zazdrosna. Rozumiem ją, bo przecież rozmawiałem z tyloma wdowami... - żartuje Szymczak.

Jeden z przodków był właścicielem łódzkiej fabryki. Wdowa po nim ma dziś 99 lat. W rodzinie jest profesor medycyny mieszkający w USA. Kilkoro krewnych osiadło w Teksasie. Są architektami, inżynierami budowlanymi. Agata Szymczak robi karierę w TVP. Prowadziła program dla młodzieży "Parapet".

Szymczakowie mieszkają w Gdańsku, Sopocie, Poznaniu, Łodzi, Warszawie, Olsztynie. Emigrowali do Niemiec i USA.

Poszukiwania i rozmowy z krewnymi natchnęły Marka do urządzenia rodzinnego spotkania. Do Pabianic zjechało ponad 120 krewniaków z dziećmi. Nim zasiedli do stołu, spotkali się w kościele św. Maksymiliana Kolbego. Mszę odprawił jeden z Szymczaków, ksiądz Jacek Kacprzak, rodowity pabianiczanin. Tymczasowo mieszka w Watykanie, gdzie wkrótce będzie bronił pracę doktorską.

Większość Szymczaków widziała się po raz pierwszy. Powitania były serdeczne. Weteranka spotkania, 90-letnia Lucyna, pokazała fotografię z 1920 roku. Pozowała do niej z najbliższymi, gdy miała niespełna cztery lata.

- Przyjemnie jest zobaczyć, jak dużą mamy rodzinę - wzrusza się Wiesława Ginejko. - Takie spotkanie to świetny pomysł.